WSP, Sokół - Zarobek tekst piosenki (lyrics)
[WSP, Sokół - Zarobek tekst piosenki lyrics]
By hajs zdobyć, w zakręt się wyrobić
Sam wiesz jak jest
(Jest) co dzień życia test (Test)
Żeby mieć gest najpierw, trzeba mieć za co
Kombinator na życie nie zarabia ciężką pracą
Szybki zastrzyk gotówki i zmiana miejscówki
Żeby na legalu sie dorobić, trzeba odkładać
Złotówke do złotówki – ja to pierdolę
Wolę sprawdzony sposób, ale jest ryzyko
Pamiętaj, w tym świecie nie ma nic za friko
(Nic) widzisz, tak to jest
Jeśli chodzi o nielegale
Co dzień rzucam się na losu szale
Mam nadzieje, że się nie powale
Ani żaden z mych ziomali też się nie powali
Będziem dalej grali, kombinowali
Hajs zarabiali zarobek!
Sokół z ZIP Składu, WSP
Biznesmeni z podwórka wszyscy
– tak wyrośliśmy
Co się dzieje wokół widzieliśmy i wybraliśmy
Już w piaskownicy wyrastali zawodowcy
Pierwsze interesy ludziki Lego za Matchboxy
Nie był nam obcy szybki pieniądz gorący
Szybcy wydawacze zarobkowi freestylowcy
Z czasem stajesz się bardziej dorosły
I albo chcesz odbić, albo to drążysz
Ja robiłem hip-hop
Bo sam chciałem go słyszeć
I Bóg wybrał za mnie zarobek
Choć nieduży sam przyszedł
Teraz wciąż zabijam ciszę
I im lepszy się staje, tym lepsze mam życie
Nie chodzi tu o bycie na
Szczycie – to pierdolę
Szczery hip-hop – za niego biorę dolę
Nie robię z siebie przy
Tym idioty jak niektórzy
A Ty użyj jeszcze kilka joł
Bauns jak biały murzyn (Bauns)
(Tylko skąd brać hajs?)
Nosz kurwa znów bez grosza przy duszy
W gardle suszy, coś bym skruszył
A nie ma za co (Nie ma)
Płacą słono Ci, co nocą zgubią drogę zarobek
Jest nim człowiek, hajs idzie w obieg
Przykre, jak na koncertach zamulone japy
Mówię o Tobie? To nie dla takich przekaz
Ciężka powieka, wkręty moralne
Czy warto – nie wiem, może to nie dla mnie
Centralnie, szacunek dla tych, którzy walczą
WSP was wspiera, szczerość tarczą
Może nas obarczą winą za to
Co Ty na to ziomek? Powiedz, powiedz Zator
Mówi Zator zarobek rzecz bezwzględnie
To potrzebna, u nas bieda szybki pieniądz
Zmieniający właścicieli wiecznie
Jest go mało (Mało)
Wiecznie jesteś ku nadziei
Że będzie go więcej i ja sobie za to ręczę
Przy biurku nie ślęczę co dzień
Nowy patent kręcę cały czas
Nie jeden załamuje ręce, bo chce więcej
Ja wymagania mam umiarkowane
Ja, zwykły chłopak
Niewygórowane mam potrzeby
Szlugi, browar trochę na to
By nie klepać biedy
A Ty słuchaczu pomyśl ropa
Złoto w górę zapierdala
Dolar spada z jednej piękno z drugiej zdrada
Nie bądź taki, by wszystko było na sprzedaż
Bo bardzo nisko spadniesz
Podnieść rady już się nie dasz
Często sytuacja taka, że nie ma na szamę
Uliczna codzienność
Problemy znajdują Cię same
Wiadomo, trzeba dać sobie radę
Często jest ciężko, ja zabijam to gradem
(Bo często jest ciężko, ja zabijam to gradem)
Bóg przykazał "nie kradnij"
Ale skąd mam wziąć hajs?
Przecież z nieba nie spadnie prosty zarobek
Brany pod uwagę
Kiedy sam dbasz o swój dorobek
Lecz nie zawsze się udaje
Nieraz pies na drodze staje
Wszędzie są te kurwy
Co ścieżki pokrzyżować mogą
W głowie wspomnienia, które są przestrogą
Mam nadzieję
Że w przyszłości obrać drogę mi pomogą
Z WSP załogą drogą jak pieniądz na ruchy
Nie masz hajsu? Trzeba coś zajebać
Przyjąć buchy
Zimny browar też podleczy wspólnik
Strzeż się psa bo ta kurwa
Ci złorzeczy jak najgorszy wróg
Nie masz hajsu na dług
Chciałeś zysk? Dostałeś w pysk? Czar prysł
Zarobek nie wymysł chcesz mieć
Pieniądz? Musisz mieć pomysł
Który doprowadzi Cię do celu
Z Tobą ziomków wielu
Nikt się nie boi, nikt z boku nie stoi
Wszyscy razem wspólnie i w
Porozumieniu na robotach
Razem w dobrobycie i w kłopotach
WSP w dobrobycie i w kłopotach