WSRH - 2 tekst piosenki (lyrics)
[WSRH - 2 tekst piosenki lyrics]
Nieproszony pozaziemski gość
Przeszywam ciała na wskroś
Siedzi we mnie tylko złość
Z miliona szos wybrałeś właśnie tą
Którą jadę skurwysynu dzisiaj poznasz
Zaginioną autostradę
Twarze blade jak topielce
Witamy na dnie bagna
Miejsca, w które Cię zabiorę
Nie oświetli nawet Maglite
Oto brutalna prawda, nie opuszczamy formy
Wychowankowie wojny, po horyzont czarne torby
To nie Kwartet Jorgi, ani Trybunie tutki
To jebane cyborgi napędzane morzem wódki
I Bóg mi świadkiem, jeśli w ogóle istnieje
Że te bezpłciowe dziwki
Oskalpuję jak Cheyenne oto Słoń i Sheller
Wchodzimy przez Twoje okno
Siejemy popłoch, membrany od juchy zamokną
Mam w chuju czego słucha motłoch
To moje motto
A Ty sfrustrowana płotko gadkę masz bezpłodną
Płyniemy pod prąd, znowu będzie się działo
Kiedy ja się pnę ku niebu
Ty podcinasz własną gałąź (pało)
Mam mało tolerancji w sobie, nie zaprzeczę
Ci pseudo życiowi MCs topią się
Przy nas jak świece płyną dwa trupy w rzece
Nawet na nie nie naplułem
Zgadnij, kto wypatroszył Twój ulubiony duet
Nie lubią nas trueschoole
Nie lubią ci od braggi
Bo jesteśmy jak dwa chuje
W krainie miękkich wagin
Znów ciśnienie rtęci nie mieści się w słupku
Kolejny raz absolwenci ze Szkoły Wyrzutków
To nas dwóch kontra oni wszyscy
Daj to na full
Niech rozbrzmiewa miejski dystrykt
Znów ciśnienie rtęci nie mieści się w słupku
Kolejny raz absolwenci ze Szkoły Wyrzutków
To nas dwóch, bass dudni jak wulkan
Daj to na full, rapu najwyższa półka
Dwa cztery h przez siedem dni w tygodniu
Sieję spustoszenie jak dwa Boeingi
W Nowym Jorku wszystko w porządku
Mam fach w ręku jak Hitman
I dwie śliczne panie w
Bieliźnie Victoria’s Secret
To PDG X-Man, lepiej miejsca ustąp
Gdy w beczki wali Mikser
A głośniki pali mój głos
To mój flow, mam pakiet słów co łeb Ci urwie
Mym sprzymierzeńcem mrok
Możesz mówić mi Bruce Wayne
Mam ten luz, tej, lecę bez barier
Mały bombardier, MVP jak Charles Barkley
I wiesz że
Jak lampę dżin podlewam ich nienawiść
Mam niejeden brzydki nawyk
Jak Delinquent Habit's
Jak Lee Harvey Oswald, niczym sarin w Tokio
Wpisałem się w historię
O mnie ziom już nie zapomną
I z forsą czy bez niej
Swą rzeczywistość kreślę
Do wack'ów strzelam, tracą łby jak JFK, tej
Jadę jak Bentley, skurwielom skacze gul
Tak jak księdzu Bonieckiemu nie
Zakneblują mi ust, tu
Szlifuję kunszt tu, na tych osiedlach
Jeśli mówisz WS musisz też powiedzieć RH
To pewne rzeczy
Ej yo nie próbuj mi zaprzeczyć
Chcesz grupie mej złorzeczyć? Człowieku
Idź się leczyć to pewne rzeczy, ej