Jeżozwierz - Reaktor tekst piosenki (lyrics)
[Jeżozwierz - Reaktor tekst piosenki lyrics]
Dwie twarze na zawsze lub ślepota na kanty
Gołe krzaki, w nich flachy, po dychach samary
Dzieciaki bez pracy pokryte keloidami
Pozostałość po starych
Nieporadność to spadki
Nie fury i chaty, tylko za kredyt sprawy
Jak Kedyw walczy każdy pokryty pyłem
Układ poharatany środkami wbitymi w żyłę
Żyję, oddycham, siwieję, gdy patrzę
Słodkie szesnaście, promocja na ławce
Wjeby pasem od padre w szczerym prezencie
Plecy matce odbił też przed momentem
Projekcje tam wersem, jestem z płyt jak winyl
Tu protege szychy na szczylach tnie kwity
Niewinni byliśmy tak gdzieś do czternastki
Pokolenie Czarnobyla, reaktory to klatki
Zadżumiony małolat kroi pieniądz z szuflady
Wkłady do fai, w zamian prąd wyłączany
Zrozum stary, mrok dusi fotosyntezę
Trudne sprawy, lot na srebrnym półpiętrze
Inny serwer uczucia wyraża CAPSEM
Miny na Skwerze za wirtualną odwagę
Odradzam kłapanie na dzielni pyskiem
Odrazę mam też dla dzielnych w ekipie
RIP jak raper dla byków z plastiku
Flacha jak pacierz dla podsklepowych mnichów
Nieczyste tu dusze, Dante miałby fajnie
Nakurwiając majchrem jak padem na plejawce
Im młodsi, tym gorsi - wpływ emocji? No
Sorry
Byliśmy nieznośni, lecz nikt nie żenił kosy
Korby to normy, czasem lecę jak Stinger
Lecz bardziej jak Fat Boy
Na ludzką znieczulicę dziwko