Słoń, Oldas, Jeżozwierz - WCM tekst piosenki (lyrics)
Wojciech Zawadzki
[Słoń, Oldas, Jeżozwierz - WCM tekst piosenki lyrics]
Jak Markiz de Sade mam sadystyczny potencjał
Nad słabymi się znęcam, styl zawsze ten sam
Trzęsiemy całą sceną jak jebana turbulencja
To cię wkręca jak wir
Więc chłopak trzymaj się z dala
Jak Atmosphere próbuje znaleźć własny balans
To właśnie ta wiara
Która z ciężkich pojechanek słynie
Wpierw naubliżamy tobie
A później twojej dziewczynie
To jest miejski zwierzyniec
Zawsze w hardcorowym stylu
To Słoń skurwysynu
Hałas dla miejskich rewirów
Jak pies Baskervill'ów, a nie kanapowy puddle
Pancze tak grube jak sam
Pierdolony Rudi Schuberth
Przełkniesz to z trudem
Jakbyś połykał własny język
Kurwa to kurwa i nie ważne są rodzinne więzy
Jak córka, było tego sporo
Widziała więcej chuji niż jebany urolog
Mam tą chorą stylistykę
Ten rap to czysty ogień
Niebezpieczny dla laików i
Dla ciężarnych kobiet
Robię poznański hałas, o kurestwie zapomnij
Jestem romantyczny jak porno
W klimacie Sodomii
Ja pierdolę, w chuju mam
Frajerów pierdolę, w chuju mam
Scena jest spięta i ciągle się
Tu wkurwia o coś
Ja omijam to z daleka, mam luz, dłubię solo
Pierdolę czy ktokolwiek czeka na mój album
Bo nie robię hardcoru tylko Hip-Hop z zajawką
Słoń to hardcore
Na mnie wciąż wołają true-school
Choć w tym kraju to prawie
Obelga dla mych uszu
Ale omijam te opinie, robię swoje gówno
A jak masz z tym problem to
Chuj ci w dupę na sucho
Prosty temat, ten track ma cię sponiewierać
Po tym gównie spłonie scena
Bo to chore brzmienia
Co jest dzieciak? Zdziwiony
Że mam zwrotkę u Słonia?
Hejterzy psują klawiatury pisząc
Na tych forach
Zresztą twoje zdanie mam wciśnięte w anus
A ty znasz się na rapie
Jakbyś go słuchał stamtąd
Rzucam hasło, ta świeża krew na scenie
To wyrok dla niektórych
Nie licz na przedawnienie
Ja pierdolę, w chuju mam
Frajerów pierdolę, w chuju mam
Czółko Słoń! Wiesz, w cewce mieć trzeba
Opinie na swój temat
Gdy sound przebiega sprawnie
Bez oklasku pecha
Bez pojazdów dzieciak, rap sieka jak seta
Dziesiąta w bebechach, jak dwie stopy miecza
W twych śmierdzących trzewiach się powtarzam
Spokoju nie zaznasz, weź prozaku zapas
Bo to szarża twardsza niż plastra kwasu atak
Na taktach maniak, oceny mam w poważaniu
Rap to nie sprawdzian
Czy pęd do jakichś zasług
To łzy, śmiech, radość i nienawiść
Tu mnie znienawidź, bo prawdy bronię stary
I pieprzę podziały jak pieprzy się szmaty
Kraty padły, powietrza zastrzyk
Daje tu znawcy
A jego drgawki dadzą mi satysfakcji
Wbijam w fajnych, to polskie zoo
Jeżozwierz, Słoń przemarsz przez panteon
I dymiący stos
Ja pierdolę, w chuju mam
Frajerów pierdolę, w chuju mam
Dwa różne miasta, trzy style
Trzech hamów, pijaków, w chuju mam
Pies to kurwa jebał, drogie dzieci
W dzisiejszym odcinku nauczycie się
Jak zamarynować embriona