Na pół etatu - Drogowskazy tekst piosenki (lyrics)

[Na pół etatu - Drogowskazy tekst piosenki lyrics]

Nie ma skróconych dróg
Ja tylko szukam drogowskazów
Tracę grunt pod stopami, nie czuję błogostanu
I gubię się, chcąc ciągle więcej
Każdy ruch ma nieodwracalne konsekwencje
Twardy krok na bruk maskuje troski w nas
Niosę swój krzyż na sercu, mów mi polski Nas
Ta sama twarz co rano, zmienia się tylko tło
Pętla czasu zamyka się w krąg, stop!
Buduje swój Zion w tym pierdolniku trudów
Mam dość prania brudów na śmietniku uczuć
Mogę mieć szmatę z lumpeksu i puste kiermany
Jak mam zdrową rodzinę i czas dla nich
Za hajs dla nich to bym się sprzedał i co?
Banda ciot nazwie mnie, kurwa, pedałem i co?
Każdego da się kupić - to tylko kwestia ceny
Poświęcenie? To kwintesencja, przemyśl

Każdego dnia (tak, tak) , każdy to zna
Zagubieni w labiryncie codzienności
My z lirycznym arsenałem
Przed siebie wytrwale

Każdego dnia (tak, tak) , każdy to zna
Zagubieni w labiryncie codzienności
Nie wszystko co Ci mówi większość
To dla Ciebie dzieciak - jest mądre

Jest ciemno, drogę wytyczają gwiazdy mi
Jak każdy dziś, zaliczam na zmianę wzloty
Upadki
I jest jasno, słońce wstało razem z Tobą
Zawsze budzi mnie Twój głos
Chociaż nie zawsze jesteś obok
Jest łatwiej, znika smog nad miastem
A zakręty nie wydają się już
Być tak straszne jak kiedyś
Wracam na dobry kurs, mała
Przejdziemy tą drogę
Bo za plecami już dramat mamy
Jebane wiraże, pierwsze kłótnie i rozstania
Setki wrażeń zamknięte w
Tych czterech ścianach
Plątanina uczuć w gąszczu przeżyć
Obieram kurs, jedyny plus to
Że wiem jak go przebyć
Jest parę bodźców, które pchają mnie w przód
Pobudzają puls, dają luz, uczą czuć
Pokazują, że nie zawsze jest ważne to
Co widać
Na pierwszy rzut oka, kumasz, chłopak?

Każdego dnia (tak, tak) , każdy to zna
Zagubieni w labiryncie codzienności
My z lirycznym arsenałem
Przed siebie wytrwale

Każdego dnia (tak, tak) , każdy to zna
Zagubieni w labiryncie codzienności
Nie wszystko co Ci mówi większość
To dla Ciebie dzieciak - jest mądre

Jest duszno, wycieram pot z czoła
Myślę, ile kroków postawić jeszcze zdołam
I jest zimno, przełykam ślinę i klękam
Wylewam ból z siebie w
Tych kalekich piosenkach
Z zimną krwią na rękach liczą plany na jutro
Cartier, Omega, kurwy, palmy i futro
Ja z drżeniem palców odgarniam włosy z czoła
Wiążę koniec z końcem i się podnoszę z kolan
I jest głucho, słyszę własne sumienie
Statyw, ja i majk i ciasne pomieszczenie
Jest głośno, nad ranem tańczysz na barze
Piszę palcem na skórze grzechu tatuaże
Miejski krzyk, szósty zmysł, światła miasta
Błędy uczą jak żyć, gdy padasz na twarz
Pierdolę wasz świat, z tabloidów wycięty
I znikam w szarym tłumie
Bo jestem nieprzeciętny

Każdego dnia (tak, tak) , każdy to zna
Zagubieni w labiryncie codzienności
My z lirycznym arsenałem
Przed siebie wytrwale

Każdego dnia (tak, tak) , każdy to zna
Zagubieni w labiryncie codzienności
Nie wszystko co Ci mówi większość
To dla Ciebie dzieciak - jest mądre

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

Dodaj rozszerzoną interpretację

Jeśli wiesz o czym śpiewa wykonawca, potrafisz czytać "między wierszami" i znasz historię tego utworu, możesz dodać interpretację tekstu. Po sprawdzeniu przez naszych redaktorów, dodamy ją jako oficjalną interpretację utworu!

Najnowsze dodane interpretacje tekstów

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować