Sokół, Pezet, Zaraza, Juras - Dom Zły tekst piosenki (lyrics)
Pezet [Paweł Kapliński] Warszawa, Polska
[Sokół, Pezet, Zaraza, Juras - Dom Zły tekst piosenki lyrics]
Znam to z opowiadań, niebieskie
Oczy, blond włosy, ładna
Zwinięty banknot zwykła nosić
Na wszelki wypadek
Zawsze, bo zawsze może trafić się balanga
Jej ojczym bił ją, jej ojciec odszedł z inną
Lubiła w nocy mieszać nosy z wodką
Potem z heroiną
Wpadłem na krótko, kupiłem siostrze wino
Ona wpadła się wygadać
Że jej nie układa się z rodziną
Na twarz blada, reszta bardziej latino
Pod okiem blady siniak
Coś jak tygodniowe limo
Rzuciła szybko, że już spada choć jest miło
I wiedziałem, skąd ta Prada
Gdy podjechał po nią limuzyną
Minął rok i słuch po niej zaginął
Podobno hera i koks było tym, co ją zabiło
Widziałem ją raz, w jej oczach widząc łzy
A jej życie to nie film, choć tytuł zna
Dom Zły jak dziewczyna jest ładna i
W ogóle atrakcyjna
To musi swoje atuty wykorzystywać
Swoją atrakcyjność, nie?
Dwóch zgredów ze Śródmieścia poszło z
Piwkiem jak zwykle na winkiel
Postać za sklepem wypić browar, walnąć setę
Gdy pili i palili podbił do nich obcy typ
Postawił flachę i zaprosił na swoja metę
Siedzieli w salonie przy stole i pili gorzałę
Gdy gospodarz mieszkania złapał
Jednego za pałę był pedałem i miał patent
Stawiał flachę, ściągał meneli na chatę
By robili mu lachę
Tym razem to krew trysnęła na sweter
Zgredy wybiły mu z głowy
Pedalskie akcje taboretem
Leje się krew i gorzała
Obcinają mu łeb nożem
By psy nie rozpoznały ciała
Makabraaa, nie mogą przeciąć kręgosłupa
Na zmianę szabrują, piją i kroją trupa
Nagle jeden wpada na pomysł genialny
By wrzucić go do wanny
I polać czymś łatwopalnym
Kolejna lufa i tak zrobili
Wrzucili trupa do wanny i podpalili
W jednej chwili zajęła się kotara
Ręczniki i pół ściany
Oni byli najebani i nic nie ogarniali
Sąsiedzi poczuli smród i zobaczyli dym
Wezwali straż pożarną i psy (dom zły)
Pijane zgredy opuszczały z dźwiękiem
Syren i w panice
Łamiąc sobie nogi, skacząc z okna na ulicę
Umarł, nie żyje po Doktora trzeba, nie?
Wiesiu nie pierdol, on już na tamtym świecie
Patrzę na innych ludzi i ich domy
Nieletnie prostytutki, napierdalane żony
I myślę, że mój dom, chociaż nie był dobry
Dopierdolił mi, ale w granicach normy
Co jest normą? Mam za mało tolerancji
Daleko mi jest do elegancji-Francji
Bo moja tolerancja ma jednak granice
Księdzom-pedofilom wsadzam w dupę gromnice
W imię czego? Milczą potem rodzice
Na własne życzenie zrzucają w piekle kotwicę
Jak ludzie w domach mają potem się szanować?
Skoro takie rzeczy robią słudzy
Boży w Domu Boga
Zupa bywała za słona? Ty miałeś wielkie oczy
Masz strome życie? Orient, by się nie stoczyć
Nie przynoś do domu syfu, otrzep buty z gnoju
Wolisz Dom Zły? Spierdalaj z tego pokoju