Zeus, Pawcio - Jednostka wyrazu tekst piosenki (lyrics)
[Zeus, Pawcio - Jednostka wyrazu tekst piosenki lyrics]
Paintballe, gry kupują, na strzelnice chodzą
Piosenki nawet nagrywają trzeba było
Do wojska iść
Jestem w amoku pisania
W zasięgu wzroku wygrana
Za jakieś paręset kroków
Jest szansa pooddychania
Moja oaza, wracam do niej co album
Taki los jest już bardów
Się nie głowię czy warto
I gdy podnoszę się rano mówię sobie "siemano"
Nowy projekt jest w drodze
Znowu się głowy podpalą
Jak dzień urodzin obchodzę Hip-Hopowy dekalog
Szerokim łukiem i łączę bit Pete
Rock'a ze śpiewem Tiziano
Muzyka dla mnie jest zabawą jak dla Popka
Lecz kiedy już robię album czasem
Się zmienia w boot camp
Czasem nie piszę nic przez kwartał
A gdy pęknie kłódka
Punche mi bombardują czaszkę i
To ze mnie chlusta
Na szczęście wychowała Łódka mnie
Jaram się gdy buja kiedy biorę kurs na dźwięk
Bramka raczej tu nie wpuszcza
Mnie do Blue Cafe
Mój rap jest jak wrzód na d albo wrzut AFE
Co Ty o tym kurwa wiesz?
Twoje zdanie nam potrzebne jak
Wichura w deszcz
Moje stopy w Hip-Hop wrosły nawet tu na dnie
Mułem spod spalonych mostów delektuję się
Nie żartuję kiedy mówię "jestem czubkiem"
Wiesz
I pikuję gdy się nie da wyżej w górę wznieść
Lecę przez ten świat sinusem tak jak Duże Pe
Śmiejąc się gdy do wydmuszek porównujesz mnie
Znów kawałeczki popisałem
Znów kawałeczki popisałem
Dawno się dobrze nie wyspałem
Dawno się dobrze nie wyspałem
Ale kotku nie jest źle
Ale kotku nie jest źle lada dzień im dam CD
Lada dzień im dam cd
Nie obchodzą mnie wyrazy
Szacunku czy oburzenia
Moja jednostka wyrazu to GROM i wjeżdżam tam
Gdzie reszta wymięka
Kolejna noc biwaku na skraju szaleństwa
Odbijam zakładników w przestrzeniach
Pomiędzy jawą, a snem i lecę trasą na Hel
Od kiedy wziąłem sobie datę na
Cel i ruszył preorder
Się znowu jak na dnie oceanu czuję
Kolejny dzień moją każdą
Komórkę ciśnieniem prasuje
To nie jest poziom gdzie się ciężko pracuje
Tu obserwuje się jak foton się wysila tak
Że bilokuje
Czasami z bólu się skręcam i ledwo utrzymuję
Żarcie w bebechach, bo chcąc
Nie chcąc się z tego utrzymuję
Szukałem kogoś, kto mnie na to skazuje
Ale finalnie wszystko na to wskazuje
Że to mi to pasuje
Więc się zastanów dwa razy
Nim zaczniesz awanturę bo jak już śpię
To gdy się budzę sprawdzam najpierw kaburę
(dźwięk oddechu) I aplikuję sobie ten dźwięk
A jak jakieś słowa afirmuję to jest bang bang
Zapomniałem już czym jest lęk
Tylko muza i Family First jak
Lil' Fame i Billy Danze
Inni za fame by robili dance
Ale gdy tu by wskoczyli to by zrobili klęk
Psychę tutaj trzeba jak sprężynę mieć
I model biznesowy z getta tak jak Jay i Dame
Znów kawałeczki popisałem
Znów kawałeczki popisałem
Dawno się dobrze nie wyspałem
Dawno się dobrze nie wyspałem
Ale kotku nie jest źle
Ale kotku nie jest źle lada dzień im dam CD
Lada dzień im dam cd
Ta, nie kręcą sprinty mnie
Gustuję raczej w maratonach
Ty jesteś szybki
Więc zrymowałbyś z tym "Maradona"
Lecz to nie płyta Mroza
Chociaż też płyta kozak
Jakby w najlepszych swoich latach
To wydał Kozak
Nie robię szału kiedy stoimy w blokach
I gdy ruszamy nie przyciągam fal
Fanów jakby krzyczał ktoś "pożar!"
Raczej się marszczą jak falbany ich czoła
Ja w swoim tempie zabiegany
Się wysuwam na czoła
I gdy wybrańcy głowią się kto ich
Pożarł - jestem przed metą
Uczyć się ode mnie można
Jak wyprzedzać peleton
Zmienia się grunt pod stopami
Presja czeka z Berettą
Grunt to się nie posrać metr przed toaletą
I wiesz mi, że to umiejętność co ratuje dupę
Jej brak już złamał wielu jak by robili
A u mnie ciągle super, trzeba tupet mieć
By się nie skończyło na dwójce
Tylko na górnym pięć
(dźwięk dzwoniącego telefonu) zbyszek
Zbyszek, Zbyszek