Zeus - Płomień 83 tekst piosenki (lyrics)
[Zeus - Płomień 83 tekst piosenki lyrics]
Czy się da po polsku
Dziś z rapowania ma miliony
Tutaj paru gostków
Louis Vuitton, Prada, szampan
Pomada do włosków kontrast to niezły
Dla dzieciaka ciętego jak w wojsku
Nim Anglia przygarnęła co
Groźniejszych typków
Takich, przy których portfel
Się oddaje szybko
Nikomu wozić się do głowy by nie przyszło
A kto
Skąd miał te parę groszy? NNW jak Zip Skład
Ja i moja ekipa robiliśmy tu szumu ciut
Skrecze na szybach i muzyka
Z pierwszych Fruity Loops
Te parę lat po "Scyzoryku" no i "Scoobie Doo"
Wóda z meliny i ostra
Chińszczyzna jak Lucy Liu
Nie było planów na wytwórnię i planów ogólnie
Lecz te programy włączałem
Jakbym miał przyjąć komunię
Każdy się dziwił, że nie martwię się o to
Co później
Oddałem temu całe życie w jedno popołudnie
Jesteśmy tutaj od lat real Hip-Hop
Nie robię tego dla braw
Kiedy pytają, czemu rap
Pytam: czemu oddychacie?
Ja kocham bawić się rapem
Ja bez zajawki grać się nie odważę
Płomień ja go nie zgaszę
Ktoś mi mówił: "Pierwszy Milion
Będzie słabą nazwą polska nie jest Ameryką
Gdzie tu z takim hasłem?"
Wyrwać się ze swoją wizją
Czasem jest niełatwo
Widząc szarą rzeczywistość co rano pod klatką
Lecz czasem nic nie zrobisz bratku
Trzeba iść za głosem
Nawet jak za każdy album będę ciskać błotem
Się zdarzało zazdrość czuć
Do oczywistych zwrotek
Gdy mnie oryginalność znów
Zmieniała w Iskariotę
Zawiodłem tyle osób, że ich nie policzę
Byciem sobą, a nie tym
Kogo chcieliby widzieć
Zet - w płaskim świecie X, Y
Głębia płytkim umysłom wieje kiblem
I to nie Paradyżem
Dlatego myślę, że nieważne, co i jak napiszę
Ludzie otwarcie są na prawdę
Jak na świat Amisze
Gdybym nie wchłonął idei PMD
I "Rhyme and reason"
Nie siedziałbym tu co chwilę
Nad kartką z paraliżem, a tak
Jesteśmy tutaj od lat real Hip-Hop
Nie robię tego dla braw
Kiedy pytają, czemu rap
Pytam: czemu oddychacie?
Ja kocham bawić się rapem
Ja bez zajawki grać się nie odważę
Płomień ja go nie zgaszę
Unikałem wypalenia jak ognia jak na złość
Sam już ten temat moje myśli zapładniał
Niektóre rzeczy człowiek boi się nazwać
Czując, że wszystko, na co
Świat cały stawiał, to otwarta zapadnia
Moja piękna zajawka nieraz mnie budzi bólem
Jakby ci ukochana zdzierała z duszy skórę
Dla ludzi jesteś najpierw królem
Później smutnym ćpunem i jakbyś nie składał
Życie robi zawsze grubszy numer
Mówią: "Rób to, co czujesz"
Później: "To już nie to"
Chcą patrzeć jak celujesz sobie znowu w skroń
Lecz nawet jakbyś nacisnął ten spust
I skoczył w noc zapomną o tym chwilę po tym
Jak przescrollują wall
Dlatego wszystko się sprowadza
Do płomienia wewnątrz
W centrum tornada cicha, święta pewność
Nawet jak twoją ciężką pracę
Z błotem zmiesza większość
Wrócisz tu rano lizać rany
- to twoja codzienność
Jesteśmy tutaj od lat real Hip-Hop
Nie robię tego dla braw
Kiedy pytają, czemu rap
Pytam: czemu oddychacie?
Ja kocham bawić się rapem
Ja bez zajawki grać się nie odważę
Płomień ja go nie zgaszę