Zkibwoy, Kedyf, MŁD - Trr Trr tekst piosenki (lyrics)
[Zkibwoy, Kedyf, MŁD - Trr Trr tekst piosenki lyrics]
Dawaj do mnie, nie mieszaj z tytoniem
Zwatuj Pioneer, oh yeah
Bronię swojego, wariat, nowy proletariat
Pralnia forsy po horyzont
Niech się skurwysyny gryzą
Puszczę DOOMa z RZĄ i
Skręcimy coś mah brizzle
Wymyślimy joint dla tych co się krzywią
Ale idą w dobry riddim
Nienawidzą być pizdą, nigdy nie byli
Z domu bogaci, co to w ogóle znaczy
Dzisiaj siedzą w za małej chacie
Liczą wypłatę
I ratę w euro, w kajdanach dzierżąc berło
Ich dzieci mają tatę, bracie, resztę pierdol
Wierzę w ciebie jak nikt, brat, lib
Dasz mi wiarę
Dam ci, reszta wszystko jedno, for real B
Reszta wszystko jedno
Wierzę w ciebie jak nikt (my nigga)
Halo? Halo, siema
Czekaj, dzieciak mi tu każe dmuchać balon
No dobra jestem, mów co tam
Czekaj no zajmę czymś małego huncwota
No wiesz ten mój mały psotnik kurde
Nie popuści
Żebym się ulotnił choćby na sekundę
Nie popuści, nie ma takiego dzwonienia tato
Papuga już powtarza, zobacz Nie
Nie, nie, nie, nie, tato
Co tam? Na wspominki się zebrało
Bracie, nasza przeszłość to
Niekompletna całość
Jeszcze się spotkamy nieraz
Naodpierdalamy nieraz
Najebani jakieś "Lyrical Swords"
Po co na życie gdybać
Kiedyś szklana i spiryt z herbatą
Dziś jakieś pedalskie dzbanuszki z yerba mate
To dzięki panom, którym mówiliśmy tato
Musi we krwi coś krążyć, by
Dogadać się ze światem, bracie
Yo siemasz mordzia, oddzwonię moment
Bunkruję się w szczurów norze
Na fon nie wchodzę
Otwarte rany, znany problem, bro pomożesz?
Piszę to co kocham
Kiedy indziej ci opowiem może
(Klik, klik) patrz koleżki znikli
Matkojebcy sprawdzają nas
A my tak se o na linii
Najprawdziwsze gówno świata i te winyle
Robimy je, by potem nic tu nie kumały szczyle
Te starsze jedną miłość do dna
Szot za J Dillę
Dwa za chwilę gdy grał Volt i Ein Killa
Telefony szczere, jak z nikim nigdzie
Mieszam łzy z Budweiserem
Bo jest smutno jak w piździe
Po szufladach zwrotki to nasze traumy
Czas woli byśmy grali te
Dramaty dziś pod trapy
A my gadamyi tak do usranej śmierci
Wieczni malkontenci
Dzwoń, gdy ściśnie w piersi, mordzia