Bezczel, WSRH - Anioły i Demony tekst piosenki (lyrics)
[Bezczel, WSRH - Anioły i Demony tekst piosenki lyrics]
Fly me high through the starry skies
Leże tutaj sam, sam, sam w samotności
Wrażenie mam jakbym leciał
W otchłań ciemności
To skomplikowane, jacy jesteśmy prości
Anioły i demony walczą we
Mnie dwie skrajności
Aniołowie strzegą za dnia diabeł kusi nocami
Przewracam się z boku na bok
I szpachluje sufit oczami
Zimnego potu krople spływają mi po skroniach
Stary różaniec trzymam mocno w dłoniach
Próbuję rozmawiać z Bogiem
Lecz on mnie nie chce słuchać
Bo kiedy on miał czas dla mnie
Niestety mnie nie było mnie tutaj
Patrzę na wskazówki, one stoją w miejscu
Ja uwięziony w dwóch
Światów obrotowym przejściu
Każda sekunda to wieczność, kurtyna nocy
Nie potrafię się wyrwać ze szponów niemocy
Rozchodzi się ciche echo w
Ciemnych agonii ulicach
Brakuje tchu, snu nie mogę oddychać
Jedne chcą mnie dusić, drugie reanimować
Jedne chcą dręczyć mnie, drugie ratować
Dobre chcą mnie chronić
Złe zaciskają szpony swe
Czuję ich obecność, anioły i demony
Ciężar myśli mnie przygniata
Wolno zapadam się w łóżko
Ledwo widzę na oczy
Choć nadal nie mogę usnąć
Nadal oddycham wódką
Choć nie mam czym już rzygać
Leże po ciemku jak w trumnie
I przytula mnie strzyga
Połykam coś na sen, bo to nieraz mi pomogło
Ciśnienie gniecie mi czaszkę
Jak ocean łódź podwodną
Przez zasłonięte okno wpada
Jasny promień słońca mam wrażenie
Że zatracam z rzeczywistym światem kontakt
Zmęczony wzrok wbity w sufit
Zimny pot, mrok, w duszy ucisk
Nie mogę siebie znieść a co dopiero ludzi
W głowie głos co nie umilkł, chory umysł
Chore myśli nie potrafię przestać niszczyć
Ranię bliskich
Autodestrukcyjny instynkt, podlewany wódką
Łatwo stracić grunt ziom
Choć może już za późno
Nie mam kontaktu ze stwórcą
W pierś wbite szpony strzygi
W zakamarkach psychy uczę się jak nienawidzić
Lękowe stany przeważnie miewamy nocą
Kiedy zostajemy sami z myślami, ręce się pocą
Miliony myśli czarnych, kłębi mi się w głowie
Niech najgorsza z nich nigdy nawet
Nie przyśni się Tobie
Moja rodzina modli się o mnie codziennie
A mi się zdarza zapominać
Nie myśleć o nich zupełnie
Zapłakana mama przez łzy mi
Powtarza 'proszę cię synu
Weź bardziej na siebie uważaj
Może się w końcu ogarniesz
Zatroszczysz się o siebie, jeśli Ty nie
Skończysz z wódką, to wódka wykończy Ciebie'
Matki marnotrawnych synów mają najgorzej
Gdy synowie płyną z prądem
A w okół pływają węgorze
Ta droga w jedną stronę
Prowadzi do zatracenia człowiek jest głupi
Bo póki nie straci to nie docenia
Robi się jasno już, budzi się miasto ze snu
Światła miasta gasną tu
Ja nie mogłem zasnąć znów