Solar, Białas, Żabson, Wiatr, Bezczel, Beteo - Jestem raperem tekst piosenki (lyrics)
Białas [Mateusz Karaś] Teresinie, Polska 🇵🇱
Żabson [Mateusz Zawistowski] Opocznie, Polska 🇵🇱
[Solar, Białas, Żabson, Wiatr, Bezczel, Beteo - Jestem raperem tekst piosenki lyrics]
To jest SB Maffija
I co, wsiadam na konia i wio
Skurwysyny a sio
To jest SB Maffija to Ziomal
Miało być dobrze
A że wyszło lepiej to mało istotne
Przestudiuj w necie se naszą historię
Dasz propsa wcześniej, to mało wygodne
Dziś płoną pochodnie i co? Skurwysynu i co?
Różnie było i co? Dzisiaj się
Śmieję wam w mordę
Kiedy nudzą się wychodzą z siebie, siebie
SB zabija bo zła tonacja, taki ma odruch
Wiesz kiedy raper wybucha gniewem? (Nie wiem)
Gdy nie wyciąga nic na
Czysto jak jakiś autotune
Nie ma dla ciebie technika znaczenia
Weź zrób sobie przerwę w jedynkach diastema
Mówią, że nie mam nic do powiedzenia a
To wszystko co mają do powiedzenia
Mój fejm to niby jest ślepy traf
Zjeść was to łatwiej niż przepić hajs
Ci co nie chcieli kiedyś z nami nagrać
Dziś chcą się zjednoczyć jak Fetty Wap
Ty pizdo pachniesz Celine Dion
A moje ziomy wciąż sellin' dope
Zapłacisz haracz jebany idioto, to będzie
Twój kurwa street credit, won
Moja laga coraz bardziej znana wśród groupies
One się nachapią fejmu, muszę
To z siebie wyrzucić, łapiesz?
Ja jestem raperem, więc obowiązki mam żadne
Kiedyś truełeb gadał
Dzisiaj spluwa jak gada łajzo
To znaczy, że się opłaca gun talk
Nadal pozdrawiam zazdrośników
Przecież gwiazda ze mnie wierzę w tych co w
Razie przypału wysłaliby rakietę
To tak grube, że się dziwię
Że ślina ma siłę to przynieść na język
Co za delivery, kocham te litery
Wokal zmienić w przemysł
Tu była linia produkcyjna
Pójdę do burdelu i go zamknę
Bo je wszystkie rozkurwię
Nawet egocentrycy dziś się kręcą wokół mnie
Jak przyjdzie nowa fala nie
Przesiąknę, taki progres
Że mnie ganiaj teleportem
Oni do granicy gminy a
Ja świat se przemierzam
Pojawiam się i znikam fanpage Pezeta
Jak raz ci wejdę w playlistę
Nie wyjdę już żarówka z ust
Miało być dobrze
A że wyszło lepiej to mało istotne
Przestudiuj w necie se naszą historię
Dasz propsa wcześniej, to mało wygodne
Dziś płoną pochodnie i co? Skurwysynu i co?
Różnie było i co? Dzisiaj się
Śmieję wam w mordę
Patrząc w przeszłość, robię za
Dużo jak Bo Jackson
I na dobre mi wychodzi to
Powiedz tym hejterkom
Że mój sukces mnie paraliżuje przez co
Nawet już nie boli to
Błędów nie analizuję, to za dużo mnie
Kosztuje jak bilety na pendolino
Jak pieprzony sort
Najpierw ziomy, później wrogi wzrok
To przez trajektorii zwrot
Tu nie możesz trzymać obu
Stron jakbyś walił konia
Ja nigdy nie zacząłem panikować
Chociaż mogłem się załamać
Z nimi walić towar
Odrodziłem się jak łazarz by zaryzykować
To ziomal
No i gdzie to mnie przywiało teraz
Jestem gdzieś po drugiej stronie kabla
No bo było mi za mało zbierać
Resztki tego czego nie zdołali zabrać
A dziś tak to bangla, tysiąc kumpli więcej
Chcieli w ściemę zagrać
Chcą podawać ręce, ich prawda w lombardach
A automat w szczęce, pieprzą
Co wypada, pieprzyć, ja to pieprzę
Zmieniam się na lepsze i nie
Czuję ran, spóźniony na lekcję
Mając własny plan
Słyszałem, że nie chcę wbić
Się w wyższe kręgi
Kto podniesie pensję do potęgi?
Nawet po zaczepkach łaki nie podskoczą do nas
Te parole marne co ich zjadam na śniadanie
Lubię gdy poprzeczka jest wysoko postawiona
Wtedy wpadam w pole karne
I wpierdalam brazilianę, bang
Bit wali po garach, opada kopara ci w dół
Nie muszę się starać by złamać
Cię zaraz tu w pół dzwoni mi tu Beezy z
Zaproszeniem na szybkości
W obronie dewizy na scenie nie ma już miłości
I mogę, wbić się porapować gości, z
Takimi wersami co mogą porachować kości
I ogień sB Maffija i Bezczel, kto
Jeszcze tu nieźle nawija, i co
Miało być dobrze
A że wyszło lepiej to mało istotne
Przestudiuj w necie se naszą historię
Dasz propsa wcześniej, to mało wygodne
Dziś płoną pochodnie i co? Skurwysynu i co?
Różnie było i co? Dzisiaj się
Śmieję wam w mordę