Bezczel, DJ Element (DJ Element), Peja, Kaen - Buntownik z wyboru tekst piosenki (lyrics)

Kaen [Dawid Starejki]

[Bezczel, DJ Element DJ Element, Peja, Kaen - Buntownik z wyboru tekst piosenki lyrics]

Władam rymami jak towarem, pieprzony narkoman
To słowa z rodowodem, one łapią cię na sonar
Muzyka, sylaby, flow
My razem tworzymy tandem
Na grobie tych skurwysynów z
Uśmiechem tańczymy sambę
Chcieli spalić mnie na stosie
Czarownica z Salem
Czekało na nich spotkanie z
Włada Palownika palem
Dwa złote albumy, nie ma wen, mamy platynę
Jesteś trzema wisienkami
Ja jestem całym kasynem
Nie nawijam o butach i nie chodzę w Js'ach
Z precyzją Lucky Luke'a strzelam tobie
W głowę z miejsca nie ważne czym się wożę
Bo wożę się na pętlach
Od zadawania wielu punchy tobie szczęka pęka
Słysze z okien to leci jadowity maskat
Wam kawałki dla ulic i puszczają hity radia
Nie napinaj się na klipach to


Skilli również nie da
Przyjdzie czas to zdejmę maskę
Z pisania mam Pulitzera

To jest ta muzyka, której te dzieciaki chcą
Nowe zbuntowane pokolenie trzęsie grą
Czują to co my i wielu rzeczy mają dość
Razem z nami są, ramię w ramię z nami mkną

W polskim rapie mam paru ziomów
Których słucham
Reszta kurwa jakoś tu nie wpada mi do ucha
Wkoło co raz więcej kurew, którym skacze gul
Chcieliby mi tu pod górę zrobić
Mogą raczej chuj zniewieściali zazdrośnicy
Jeden z drugim głupi luj
Nie zrobili nic ze sobą teraz mają dupy ból
Fałszywe kurwy po cichu śmieją
Się nadal ze mnie
Nie wymawiaj imienia pana Bezczela nadaremnie
Miałem plan od dawna, wyczekałem dobry moment
Partyzanckie wersy serwuję ci na
Dzień dobry ziomek

Chcieli mnie pouczać o czym mam nawijać
Pizda blada co to za raper co nie
Umie dobrze pizgać bragga?
Zwijaj swój SWAG, stara cię na obiad woła
Bang Bang, skurwysyny
Bezczel stara nowa szkoła
I chcieliby mi tu podskoczyć ale dupa
Wrzucam zwroty syte jak Scottie
Pippen alley oop'a
To jest błąd, sieję go, wzniecam ogień
Płonie tęcza pojęcia nie macie o czym
Nawijacie to nie wkręcać
Każdy wers szczery tak
Że jak otwarta rana boli
Podaje ci domięśniowo rap, jebany anabolik
Małolaci chcą nas słuchać, małolatki chcą się
Pisze zwroty o tym, walę bucha
To nie jest rap
Który tylko wiarygodny z pozoru
2 0 1 6 Bezczel - buntownik z wyboru

To jest ta muzyka, której te dzieciaki chcą
Nowe zbuntowane pokolenie trzęsie grą
Czują to co my i wielu rzeczy mają dość
Razem z nami są, ramię w ramię z nami mkną

To nie gimbo-shit rich, to dojrzała gadka
Mój rap dawno temu przeszedł
Okres buntu dwulatka
A ulica dla mnie jak matka
Powracam jak batman znów atak na majka
Ślicznotki z kisielem w majtkach
Moim zdaniem raperzy lecą zbyt ostro
Jaka konkurencja skoro sami się wykończą?
Pisali, że chujowy, nie uszanowali księcia
Niby mają lepsze flow
Lecz nie mieli tyle szczęścia
Pieprzę granie za browar i
Jakieś tanie wymówki bo robię tak by me
Skille mogły opłacić rachunki
A te jebane półgłówki w
Komentach i na etatach chcieliby mi dojebać
Pamiętaj - ja to Slums Attack
Nigdy nie przecinam tego, co można rozwiązać
Ludzie zamiast o przyjaźniach
Myślą o pieniądzach
Wolę zmienić życie w koszmar niż
Jak inni się pogrążać
Chociaż wyjdzie na to samo u
Mnie tylko rymów żądza

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować