Big Cyc - Słoiki tekst piosenki (lyrics)

[Big Cyc - Słoiki tekst piosenki lyrics]

Najechali na Warszawę niczym
Horda Czyngis Chana na furmankach
W dobrych autach ciągną od samego rana
Zakręcone w szklanych słojach mają
Całe swoje życie
Bigos, grzyby, kompot z jabłek
I tak podbić chcą stolicę, stolicę, stolicę

Słoiki pobrzękują w stolicy
Słoiki pobrzękują w stolicy
Słoiki pobrzękują w stolicy
Oko za oko, wek za wek

Słoiki pobrzękują w stolicy
Słoiki pobrzękują w stolicy
Słoiki pobrzękują w stolicy
Oko za oko, wek za wek

Tak jak szpiedzy w czasie
Wojny pod drogimi ubraniami
Ukrywają swą tożsamość pobrzękując słoikami


Kiedy stoisz w Jankach w korku
Czasem trudno w to uwierzyć
Słoikowcy w noc piątkową powracają
Do macierzy, macierzy, macierzy

Słoiki pobrzękują w stolicy
Słoiki pobrzękują w stolicy
Słoiki pobrzękują w stolicy
Oko za oko, wek za wek

Słoiki pobrzękują w stolicy
Słoiki pobrzękują w stolicy
Słoiki pobrzękują w stolicy
Oko za oko, wek za wek

Słoiki pobrzękują w stolicy
Słoiki pobrzękują w stolicy
Słoiki pobrzękują w stolicy
Oko za oko, wek za wek

Słoiki pobrzękują w stolicy
Słoiki pobrzękują w stolicy
Słoiki pobrzękują w stolicy
Oko za oko, wek za wek

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować