Buka - Analiza tekst piosenki (lyrics)

[Buka - Analiza tekst piosenki lyrics]

To była niedziela, wstałem
Późno, luźno, sobota, melanż
Myślę, ukrop doskwiera, relaks
Teraz się nie wybieram
Gówno, cholera, kierat, dzwoni telefon
Nie odbieram
Boli mnie, że to nie ta litosfera
Gdzie tego nie ma
Ale nie o tym, więc odbiegam
Do komputera porobić zwroty
Albo do sapera, nie mów mi o tym
Dotyk też Ice Tower'a
Trochę inny motyw jak wypadam
Tu z roli rapera
Ale nie o tym chciałem, w sumie na pewno
W chuj czasu przejebałem od
Nagrania De integro
Trzeba zrobić tu kawałek
Co nie będzie mi tragedią
Kurwa nie mam już zapałek, ta
Zapierdalam do metro


Ty i kogo tam spotkałem, ja jebie
Czy nie to nie była czarownica
Ona dawno już nie żyje
Zresztą wszystko jedno
Ta, bo dziś mnie nie ominie, terror
Wiesz, to był klient
Co mi dzwonił przed ósemką
Ziom, nie piję, muszę nagrać płytę
W ogóle mam plan jak Killer
Dojebać wszystkim po dupie
Taa spoko kminie, ale mam wódkę
Ty jak nie popłyniesz
Jak Ty masz w rodzinie motorówkę
Dobra to było okrutne
Cho na chwilę chluśniem
Ale później idę i nie
Wyląduję nigdzie na domówce
Czy chuj wie gdzie, w chałupie, w klubie
Albo w dupie teraz pójdziemy, nie
Parę godzin in da future
Leże pod biurkiem, ujebany jak sztaplarka
Na wkurwie, obok typiary
Jedna parka zajebana okrutnie
Chyba mam blanta w ryju, skandal to smutne
Wiruje bania jakbym napierdalał
Wiadra po wódce na faktach
A jakaś laska chyba tańczy na rurce
Chyba ma dałna
Nikt nie będzie tutaj klaskał tej kurwie
No masakra ogólnie, coś gadam
Ale nikt nie kuma tematu
Chyba już pora odpadam
Opowieści z miasta Fatum
(Opowieści z miasta Fatum, Opowieści
Z miasta Fatum)
(Opowieści z miasta Fatum, Opowieści
Z miasta Fatum)

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować