Kaen, Bezczel, Chada, ZBUKU - To nie nasz klimat tekst piosenki (lyrics)
Kaen [Dawid Starejki]
[Kaen, Bezczel, Chada, ZBUKU - To nie nasz klimat tekst piosenki lyrics]
Nie, dziękujemy, to nie nasz klimat
Iść w pojedynkę, razem nie trzymać
Nie, dziękujemy, to nie nasz klimat
Nie dbać już o nic, życie przeklinać
Nie, dziękujemy, to nie nasz klimat
Ziomków pierdolić, wspólników dymać
Nie, dziękujemy, to nie nasz klimat
My musimy się wspierać
Tu każdy mi to przyzna
Bo bez tego Zycie smakuje jak trucizna
Lepiej nie bądź jak pizda
I jak tamci frajerzy bo to życie
A z życiem każdy musi się zmierzyć
Twój kolejny stary ziomal
Zasilił szeregi wrogów
Bo zapomniał ze nie można
Robić dla kolegi rogów
Zdrajca będzie zdrajcą i
Przebaczenia nie kupi
Choćby nie wiem jakie nękałyby
Go sumienia wyrzuty
Musisz sam swoje przeżyć, ja ci słowem pomogę
Lecz nie jestem od tego
Żeby wytyczać ci drogę
Możesz przegrać z nałogiem
Spisać wszystko na straty
Ziomek, to nie mój klimat
Nie chce brać życia na raty
Ruchasz ziomka w dupę, gardzę tym
Szczerze życzę śmierci ci
Fałszywe suki starte w pył
Kiedyś interes kręcił typ
Co dzień nieźle szło to mu
Ten twardziel mówił spoko, luz
Przez niego piszą protokół
Wraca frajer do kokonu
Spierdolić wszystko, spać po melinach
Nie, dziękujemy, to nie nasz klimat
Iść w pojedynkę, razem nie trzymać
Nie, dziękujemy, to nie nasz klimat
Nie dbać już o nic, życie przeklinać
Nie, dziękujemy, to nie nasz klimat
Ziomków pierdolić, wspólników dymać
Nie, dziękujemy, to nie nasz klimat
Cały czas się użalać
Eks dziewczynę wspominać
Nie dziękuję, kolego
W ogóle to nie mój klimat
Ja zaczynam od nowa i nie
Bratam się z wrogiem
W taki klimat nie wchodzę
Tu nie chodzi o modę
Są tacy
Którzy ziomów bez wahania przerobią na siano
Potem przy pierwszej lepszej okazji
Tu zrobią to samo to nie mój klimat
Mam na takich srogo wyjebane
Tacy ludzie nie wyciągać ręki mogą mi na amen
Spodnie ciasne jak rajtki
Pseudo rapy o swagu
Na facebooku w chuj ludzi
W życiu zero kolegów
Całe życie bez reguł i ta sztuczna napina
Wszystko fajnie, koleżko
Ale to nie mój klimat
Okradać braci, sorry, ale to nie klimat nasz
Rachunek zapłacisz spory
Zaciśnięta lina – skacz
Są zasady niepisane, mamy w genach je, ty nie
Ten za życia kutas szczwany
Denatem – się wie!
Spierdolić wszystko, spać po melinach
Nie, dziękujemy, to nie nasz klimat
Iść w pojedynkę, razem nie trzymać
Nie, dziękujemy, to nie nasz klimat
Nie dbać już o nic, życie przeklinać
Nie, dziękujemy, to nie nasz klimat
Ziomków pierdolić, wspólników dymać
Nie, dziękujemy, to nie nasz klimat
Trzeba być konsekwentnym, obietnicy dotrzymać
Proponujesz inaczej? Dzięki to nie mój klimat
Będę ciągle nagrywał, to przekaz dla kumatych
Zróbmy disco, no sory ziomuś
Nie znam się na tym
Z normalnymi ludźmi sztama
Od kurestwa raczej stronie
Tak samo w życiu prywatnym i
Nie inaczej na mikrofonie
Na nienawiści jeszcze nikt nic nie zbudował
To nie mój klimat
Staram się od tego izolować
Bo czy dobry przyjaciel za plecami jak szuja
W takich ludzi już nawet nie chcę wbijać
Ni chuja szczerość, prawda
Nie kumasz? Tu nie wszystko jest złote
Bo to nie jest mój klimat
Zbierać kumpli dla fotek
Siedzieć, siać, chodzić, błagać, leżeć
Załamywać się żaden z nas nie prosi o nic
To na pewno nie nasz klimat
Tempo, idziemy po swoje, zrozum
Że to droga prawdziwego mężczyzny
Dla braci zaufania votum
Veto dostają na wstępie te pizdy
Spierdolić wszystko, spać po melinach
Nie, dziękujemy, to nie nasz klimat
Iść w pojedynkę, razem nie trzymać
Nie, dziękujemy, to nie nasz klimat
Nie dbać już o nic, życie przeklinać
Nie, dziękujemy, to nie nasz klimat
Ziomków pierdolić, wspólników dymać
Nie, dziękujemy, to nie nasz klimat
Tu trzeba mieć charakter, kolo po co ta spina
Zadzwoniłeś na pały? Kurwa to nie mój klimat
Krucjatę rozpoczynam, zapamiętaj na stałe
Społeczniacy? Jakoś ich nigdy nie rozumiałem
Spotkałem na drodze kurwy
Które własnym ludziom życzą źle
Jebani egocentrycy co z niczym nie liczą się
Nie mój klimat, znać ich więcej nie chce już
Przynieś im na tacy, to wbiją ci w serce nóż
Braci nie zapominam, pójdę za nimi w ogień
A moje wersy tu płoną
Jak chcesz to możesz lać wodę
Ja nie skończę za rogiem
Jak spod sklepu dilerzy
Bo to nie jest mój klimat
Wcale mi to nie leży
Wrogowie nigdy nie będą siedzieć przy
Jednym stole ze mną
Nie podam tobie nigdy ręki
Ej ty koleś pierdol się
Chyba pojebały ci się styki w mózgu
Nie działają zwoje martwica
Konfidenci, leszcze, zdrajcy
Człowieku to nie nasz klimat