Chada - Zrywam z umiarem tekst piosenki (lyrics)
[Chada - Zrywam z umiarem tekst piosenki lyrics]
Idę tam gdzie tłok i hałas
Po drodze jakaś pała w
Mundurze się przyjebała chuj z tym
Jestem na miejscu wchodzę do środka
(ja i cały mój skład)
Wiesz, że mnie tam spotkasz
Rozegrajmy to po mistrzowsku
Pieprzyć ziomuś skromność
Spójrz na tamtą wygląda jak
Wycięta z filmu porno
Przypomina osiedlową, ziomek mówi że kurwa
To proste
Że jej biust wyszedł spod ręki chirurga
Ledwo trzyma się na nogach
Widać nie czuje tremy
Jedna z tych która wie
Co się dzieje z tyłu sceny
Idę dalej, widzę ziomka, choć nie jest późno
Ma już dosyć
Chodzenie sprawia mu sporą trudność
Patrzy na mnie
Mówi: "Nieco przegiąłem ziomuś!"
Dziś wybieram najdłuższą z dróg, stąd
Aż do domu
DJ nie spuszcza z tonu, atmosfera nam sprzyja
Właśnie tu
O tej porze resztę hajsu przepijam
Dzisiaj zbudził się we mnie ktoś
Kto zrywa z umiarem
Nie ma jak od czasu do czasu kozacki balet
Bawmy się brat, nie jesteśmy tu za karę
Ten kawałek dedykuje ludziom
Zebranym pod barem
Dzisiaj zbudził się we mnie ktoś
Kto zrywa z umiarem
Nie ma jak od czasu do czasu kozacki balet
Bawmy się brat, nie jesteśmy tu za karę
Ten kawałek dedykuje ludziom
Zebranym pod barem
Pójść do domu i się wyspać
Mam nieco inne plany
Jutro znów ten moralniak i te pieprzone stany
Najebany jak nigdy
W sumie o nic już nie dbam
No i stało się kurwa, abstynencja poległa
Jakiś typek podbija, oczy ma niczym sowa
Pewnie chce się zziomkować
Znowu się nafutrował
Zbywam go jak potrafię, pierdole taki schemat
Nie chce kurwa dziś słuchać
O niczyich problemach
W sumie nie wiem co piję
Czuję się jak na fali
Barman znów udowadnia pseudoprofesjonalizm
Rezydenci lokali walą gorzką na szklanki
To już czas, żeby wstać i poszukać kochanki
Chyba zgubiłem portfel i
Posiałem gdzieś klucze
Kurwa mać, kiedy ja się tych nawyków oduczę
Jutro znowu to przeklnę, znowu będę żałować
Nastał czas żeby znowu z
Wódką się zmeetingować
Dzisiaj zbudził się we mnie ktoś
Kto zrywa z umiarem
Nie ma jak od czasu do czasu kozacki balet
Bawmy się brat, nie jesteśmy tu za karę
Ten kawałek dedykuje ludziom
Zebranym pod barem
Dzisiaj zbudził się we mnie ktoś
Kto zrywa z umiarem
Nie ma jak od czasu do czasu kozacki balet
Bawmy się brat, nie jesteśmy tu za karę
Ten kawałek dedykuje ludziom
Zebranym pod barem
Znowu pokpiłem sprawę i ruszyłem w ten balet
Jak tak dalej ziom pójdzie
Zostanę sam jak palec
Ja i moi ziomale, znowu leje się czysta
Nie opisał by tego żaden felietonista
I kolejna kolejka, każdy już nawalony
No a w domu
W szufladach po terapiach dyplomy
Ja nie szukam tu żony, nie bądź taka aktorka
Bardziej skupiam się na
Tych amatorkach rozporka
Ledwo dyszy wątroba i poddaje się serce
Czasem lubię pozwolić sobie na wiele więcej
Chwile mijają szybko, każdy dziś jest wygrany
Ziomuś zasnął gdzieś przytulony
Do zimnej ściany
Jak na razie w to wbijam, jutro to odchoruję
Od tej wódki to czuje
Że już wzrok mi szwankuje
Co ty mówisz koleżko? Jaka etopiryna?
Tu ból głowy załatwia się za pomocą klina
Dzisiaj zbudził się we mnie ktoś
Kto zrywa z umiarem
Nie ma jak od czasu do czasu kozacki balet
Bawmy się brat, nie jesteśmy tu za karę
Ten kawałek dedykuje ludziom
Zebranym pod barem
Dzisiaj zbudził się we mnie ktoś
Kto zrywa z umiarem
Nie ma jak od czasu do czasu kozacki balet
Bawmy się brat, nie jesteśmy tu za karę
Ten kawałek dedykuje ludziom
Zebranym pod barem