Pezet, Dizkret, Eldo - Gotów na bitwę? tekst piosenki (lyrics)
Pezet [Paweł Kapliński] Warszawa, Polska
[Pezet, Dizkret, Eldo - Gotów na bitwę? tekst piosenki lyrics]
Eldo zadzwoń do mnie
Bo jedziemy na koncert i wiesz
Czy jedziesz z nami, bo słyszałem
Że jacyś ludzie chcą mieć z
Nami bitwę na wolno, człowieku
I powiedzieli, że są od nas lepsi, człowieku
Więc musimy zadzwonić i pogadać z nimi
Że wiesz, że Obrońcy są lepsi, człowieku
Trzymaj się, zadzwoń do mnie, big up
Chcesz żyć na krawędzi
Mój styl cię w nią wpędzi
Jak słyszę tych nędznych MC's
Robię się senny
A u nas bębny, rymy trzymają poziom
I przy nas słabi MC's topnieją jak ozon
Nie wiedzą co robią, chcą beef'u na wolno
Mają tyle talentu co Monika Sewioło
Czyli zero, yo, to Dizkret, Eldo z Deną
Pezet - Obrońców Tytułu świeżość
Przemoc tylko werbalnie, zniszczymy tę bandę
Która chujowe tracki tłumaczy undergroundem
Takim gównem gardzę, posłuchajcie uważnie
Nie odłożycie mic'a, tu wymienimy nazwę, yo
Cieszę się, że tyle nowych twarzy
Szkoda, że większość ssie
Tak jak Hip-Hop Magazyn
Kupa gówniarzy łapie fazy na hip-hop
Ale większość wychodzi z techniką w
Stylu - idź stąd
Siedź cicho, styl, my go mamy, ty zawracaj
To praca, ćwiczenia, czysty rap jak Pharcyde
Twój skład to farsa
Twój DJ nie jest mistrzem
Ale chciałby być jak Deszczu Strugi i Twister
To Dizkret, Obrońców dumny reprezentant
Ilu MC's zjadłem na wolno? nie pamiętam
Wszyscy te same wyrazy, rymy, problemy
Nikt nie wie jak to robić? poczekaj, my wiemy
Jeśli chodzi o linijki jestem ekspertem
Sprawdź tę biletów stertę
Dla mnie hip-hop jest koncertem
A znam tylu mistrzów, wielkich specjalistów
Ale jak nie są w studio
To piana im bije z pysków
A na żywca nawet dźwiękowiec umiera
Gdy tylko coś powiesz
Taki bałagan masz w głowie
Urok zanika, adrenalina, hardcore taki
Jakbyś po wybojach jechał dwie paki
Liryczne porno odkrywam
Z precyzją na wierzch wydobywam
Rzeczy, które ci co rządzą próbują ukrywać
Dekapitacja głów słabych MC, liryczne kaleki
Coś klecicie, a ja okupuję decki
Sprawdzam płyty
Producenci biją się by dać mi beat'y
Czysta poezja, król na tronie
Więc widownia parter
Królewska moc w mikrofonie
Stara szkoła, co zrobisz, ja mam przechwałki
Zapraszam cię do walki
Zginiesz, widzisz mam setki kobiet wkoło
Myślę, że zamiast Eldo powinienem
Być El Żigolo futro, złota keta, o co kaman?
Ja na wolno cię rozwalam
Liryczna pepesza co ciągle strzela
Ja już 2000 rok
A ty wciąż nie zszedłeś z drzewa
Ready for war step outside the fire
Lepiej sprawdź jak cię niszczę
Mym lekiem rap
Mój mikrofon śle iskrę w mikser
Który tnie słowo zanim znikniesz
To rozmiar XL ścina cię z nóg jak
Dobry mixtape, bronię tytułu, hip-Hop Mister
Pezet, Eldo, Dizkret, opada szczęka
Nie jak przy niezbyt tłustych
Bitach tłustego producenta
Liryczna Mekka, leżysz na deskach
Chcesz walki? przestań
Nie szukaj we mnie konkurenta
Daleko jest kres, więc wiesz
Zbadaj swój refleks
Gdy konstruuje rymy jak wynalazki Dexter
Słodki jak Nestle, niech ci powiedzą kobiety
Zabierz swoją agresywną dykcję do logopedy
Jesteś liryczny lafik? zmierzymy
Się na battle obrońcy Tytułu rozjebią cię
Jak Bumpy Knuckles
A ty jak nie potrafisz zostań w roli DJ'a
Wyłącz mikrofon, chłopaku, 1kHz już nie ma
Ee, zacząłeś kłapać japą na emeryturze
Ja utnę ci ten pyskaty język
Już nie będziesz kłapał dłużej
Myślałeś, że jesteś mocny
Bo byłeś jakąś legendą
Załatwię cię jak tam w piwnicy pod Harendą
Kiedyś jak rymowałeś wszyscy mówili "yo"
Teraz krzyczą "oh no", bo masz antyflow
Nie masz prawa mówić
Bo co to jest hip-hop już nie wiesz
Odłóż tego mic'a
Ten sport nie jest dla ciebie
Czujesz? to odpada twój mit, jak tynk z muru
Sam przegrałeś ze sobą w
Wyścigu kolumbijskich szczurów
Trzy lata temu bym się przejął
Że mi dosrałeś teraz cię zjadłem, strawiłem
Wypierdziałem i już zapomniałem bez pytań
Wiatr gwizdów to ty usłyszysz jak
Spytasz "jak tam moja płyta?"
Prawda jest taka, że twój koniec był
Jak CEU odszedł z Trzyha, ee
Jestem MC i mam swój honor, myślałeś
Że nie odpowiem powołasz się na zasługi
Przypomnisz Radio Kolor
Ja pamiętam to wszystko i za to respect
Ale to co robisz teraz
Jest po prostu śmieszne
Weź swój Gibon Skład
Znajdź umiejętności swe
Bo gdzieś zgubiłeś je
A taki młodzian jak ja da ci lekcje
Ruszyłeś Obrońców w ich gnieździe
A to kurewsko niebezpieczne
Nie wiem, może żartowałeś
Nie poznałem się na tym żarcie
Chciałeś, więc odpowiadam
Taką naturę mam w genach
Zresztą nic nie zrobisz
Skończył się tobie limit na karcie
Odłóż mikrofon
Bo już nie masz nic do powiedzenia