Eripe - Inwazja na rap tekst piosenki (lyrics)
[Eripe - Inwazja na rap tekst piosenki lyrics]
Embodiment of that word and
So when that word is being
Disrespected - you dissin' me posłuchaj
Moi ludzie mówią mi, żebym diss tu nagrał
Pełna pizd ta rapgra, byle szczyl ma majka
I sapie, rapuje o rapie
Albo że znowu ma zwałę
Chuj to kogo boli, kurwa, jebany pedale
Brzydzę się tym środowiskiem
Pierdolę raperów
Jestem tu, żeby nagrywać tracki
Nie szukam kolegów
Wojownicy ulicy wożą się na plecach ziomków
Na tej szachownicy się nie liczy
Kto ma ile pionków
Ale, kurwa, jak gra w to I co ma w sobie
Chuj z prawdą, to epitafium na twoim grobie
Zrobię to tak jak nie zrobił tego nikt
Żeby każdy się bał, że to jest na niego diss
Będę dawał z siebie wszystko
Aż nie zostanie mi nic
Mam się prosić o uwagę? No to, kurwa, bitch
Please chciałeś z buta wjeżdżać? Żebyś
W kalendarz nie kopnął
I nie zapomnij mi napisać czyją jestem kopią
Żebym znalazł i zabił, wpadł z kolegami
Nasrał do mordy i spuścił gówno łzami
Sprawy załatwiane twarzą w twarz
To już przeszłość
Dzisiaj beefy rozwiązuje się
Facebook to facebook
Dzieciaki chcą brać przykład
Idole chcą brać hajs a rapgra już przywykła
Że każdy chce jej kraść
Ja na przykład pierdolę to
Śmieję się w japę światu
Gdy za drobne zabijają się ci męczennicy rapu
Zrzucam bomby na scenę, patrzę jak płonie
Niech wacków cierpienie tu podnieca ogień
Tu masz wszystko na pokaz
Nie liczą się teksty
Choć gdy forma chujowa nie
Da się słuchać treści
To do horrorcore’owców
Co plują do majka wiecznie
Gdyby Gordy to usłyszał to
By wpadł w anoreksję rap ciągle smutny
Szuka pocieszenia w klubach
Sto pięćdziesiąt tracków o tym
Jak kogoś rzuciła dupa
Albo że leje się wóda
Dziwki łase na trójkąty
Kreski nie smakują już jak
W tysiąc czterysta dziesiątym
Wwwsłownikrymówcom drogą do sukcesu
Popiątne, poszóstne, szkoda, że bez sensu
Po chuj to komu jak głowa
Sama kiwa się w rytm
A jak wdupcysz parę kółek to
Wystarczy ci sam bit nie ma co się starać
Dobre wersy nie są w cenie
Chyba każdy woli słuchać kogoś
Głupszego od siebie
Podziemie jebie mainstream
Ale to dalej bez sensu
Większość jara się gównem
Byle w błyszczącym pudełku
Nie broń się, że to twój gust, że masz prawo
Bla bla słuchasz tego, bo wszyscy tak robią
Taka prawda sram na zdanie większości
Większość to idioci
Mam farta, nie jestem sam
Wkurwienie nas jednoczy
To walka a celem rap
Niech każdy wack się poci daj majka
A każdy punch wymierzę w nich jak pocisk
Stoję po uszy w bagnie
Widzę scenariusze czarne
Cała scena ruszy na mnie, myśli
Że zagłuszy prawdę
Za chuj, będę walił bez ściemy, by oniemieli
Zasnęli wkurwieni
Gdy im to spali sound systemy
Sam czy z ekipą, jest tutaj paru chłopaków
Którym w twarz byś nie powiedział
Że w Krakowie nie ma rapu
Nie ma rapu, nie ma hajsu, nie ma kurwa nic
Tylko smutne pierdolenie położone na bit
Ktoś mnie pyta, czy znam typa
Co wydał legalnie CD sorry, nie znam
Bo nie słucham chujowej muzyki
Na melanżach dla beki leci
Niejedna znana ksywka
Ktoś kiedyś o tym nawijał – karma to dziwka
Dawno już przestały liczyć się
Skille na majku mam niewyjściową mordę
Więc nie podpiszę kontraktu
Wkurwię się jak Vinnie Paz
To sam wytwórnię założę
Będę dokładał płyty do półlitrówki Krajowej
Jak Frank Stacks mówię
Że rap jest żartem wciąż
Ale tym bardziej lubię go
No bo beki mam nigdy dość
Weź to nastaw sobie, puść blanta w obieg
Niech się banda dowie kto wziął
Majka w dłonie I płonie
Jak jebany Ghost Rider stos kartek
Głos w gardle wciąż gaśnie
Choć dla mnie to właśnie coś warte
Każdy mój wers jak jebany cios w czaszkę
Bądź w pogardzie, poddaj się, bo zgaśniesz
Mówili mi, że nie mam techniki I flow marne
Doszkolę tych nieudaczników Coach Carter
Nie mam fajnych refrenów ani
Głosu jak Kiepura
Czasem brakuje mi tlenu jakbym pił denaturat
Ale wersy robią swoje, kopią po głowie
To szybki kurs jak zrobić tracheotomię
Nie chcą mnie na featy, bo pozjadam im płyty
Ukradnę słuchaczy z łatwością z
Jaką kradnę bity
Paru typów po nielegalach miało podbijać kraj
Wypłynęli, okazali się słabi Kimbo Slice
Kiedy słuchałem ich płyt miałem
Ciary na plecach legal tak ich wykastrował
Że do teraz nie dowierzam
Jebać poklask mas, pokaż twarz
Udowodnij, że godność masz
Choćbyś został sam
A nie tanie pierdolenie jak to
Źle jest I ciężko
Obchodzi mnie to tyle co tęcza ślepe dziecko
Pierdolę wasze opinie, robię swoje, chłopaku
Śmiało możesz mówić mi Mario Balotelli rapu
Nie mam nic do ukrycia, nic do udowodnienia
Nic do stracenia, ale mam coś do powiedzenia
Więc słuchaj I zamknij mordę jak mówię
Albo odwróć wzrok jak Jagiełło na stówie
Mam dla ciebie numer jeśli
Teraz jesteś smutny
Gravediggaz "6 Feet Deep", track ósmy
Sto wersów znów, kończę pierdolić, ziomek
Jeśli któryś cię uraził to znaczy
Że był o tobie