Eripe - Prędzej martwy niż słaby tekst piosenki (lyrics)
[Eripe - Prędzej martwy niż słaby tekst piosenki lyrics]
To śmieszne I przykre jak jesteś za dobry
Wiesz że będzie ciężej niż zwykle
Jeszcze większe ambicje masz
Lecz wszytko pokaże czas
Zawiało chujem raz i cały twój zapał zgasł
Patrz na tych ludzi
Budzisz już w nich tylko niesmak
Możesz się tu dziś trudzić
Woleliby cię już nie znać
Lepiej przestać I przespać życie
Przeklinając siebie
Przez strach I przez fakt
Że to przejebane wiedzieć
Że nie przeznaczenie przeszkodziło
Tylko sam przegrałeś
I to przeświadczenie przemieniło twe
Życie w kabaret
Przecież przeszkody przeskoczyć ciężej
Niż przewrócić się
Możesz być przechujem I tak
Przelejesz niejedną łzę
Ja ciągle na zakręcie, jak w NASCAR I wciąż
Chcę liczyć forsę
To proste jak klaskać bez rąk ciągła farsa
Bez farta ciężko się ruszyć stąd
W chuj na barkach, frustracja
Cię rozkłada jak trąd, ja się nie złamie
Tak jak mój moralny kręgosłup
Bo znalazłem sposób
By nie zbierać już ciosów od losu
Będę twardy jak skały
Prędzej martwy niż słaby
Na bok żarty, pedały mnie na straty spisały
Będę walczył, to jihad
Zostawiam ślad na ich życiu
Blizny, z każdym pociągnięciem długopisu
I śmiej się
Lecz wkrótce ci zetrę ten uśmiech
Albo chuj wiesz
Będziesz śmiesznie wyglądał w trumnie
Się wkurwię I w furie wpadnę, znów mnie nosi
Język urwę ci w kurwę
Zanim zdążysz przeprosić
Jestem pełen nienawiści I kocham to
Będę jak Eric Harris, tylko, kurwa
Daj mi broń
Albo sam zrobię ją, pisząc to w zeszycie
Bo choć nie walę konia na kartkę
To daję życie słowom
Chcieli wejść w moje buty
No to nauczyłem gnoi tak im poszło w pięty
Że już nie ubiorą swoich
Znowu odpierdala mi, bata odpalam, idę spać
Zanim nadejdzie fala, szał zabijania jak Hulk
On oszalał, ślepy atak
To narkoleptyczny trans
Widzi rzeczy których nie ma
Chyba przestał leki brać
Clonazepam - końska dawka, dawaj więcej
Kurwa mać kiedyś chciałem robić rap
Teraz chcę tylko ćpać
Jak Charlie Sheen, tak fajnym być
Nachlany pysk od rana
I ładować szampana na plaży Copacabana
Zamiast lufy opalać, starać się zapomnieć, że
Wypłata już przejebana
Do następnej miesiąc jest
Patrzę wstecz I powinienem się wstydzić
Ale chuj dobrze wiem
Że jutro musiałbym się wstydzić znów
Brak słów, mów do mnie więcej
Chcę cię słuchać
Choć mój mózg postawił jakieś
Bariery w uszach
Empatia? wcale nie jest mi potrzebna w rapie
Zamieniam ‘EM’ na ‘A’
Jakbym sprzedał kwadrat za papier
Łapiesz? raczej, kurwa, wątpię w to
Choć masz to czarno na białym
Jak w interracial porn
I skąd ten swąd czuć spalonego mięsa
Jarają się tym ludzie nawet
Z sąsiedniego piętra
Sufit im wibruje, jak napierdalamy rapy
Tak długo ich katuję
Aż skaczą z okien jak Magik
Trzecie piętro, nie ma lekko
Ląduj telemarkiem mówią mi Miran Tepeš
Bo puszczam ich z dobrym wiatrem
Chcą zostawić ślad po sobie
Nie ogarnęli tajników
Jedyny ślad jaki zostawią, plama na chodniku
To dramat zawodników, kara za kalanie bitu
W karawanie nie litanie
A ten rap leci z głośników
Skurwysyny chcą mój poziom osiągnąć
Nie ma co gadać całe życie by się wspinali
Ja musiałbym wciąż spadać
Wersów za dużo znów
Kończę w długopisie tusz I
Pewnie niepotrzebnie już
Bo pierwsze zlasowały mózg ci