Esceh, Bonson - wybacz mi tekst piosenki (lyrics)
[Esceh, Bonson - wybacz mi tekst piosenki lyrics]
Lekkiego bycia, trochę picia
Więcej jointów w toku
Nie lubię poważnych rozmów z Tobą na linii
Co dzień, jak w urodziny
Świeczki płoną na Wigilii
A jak puszczą mnie w TV to się uśmiechnę
Bo wyjebałem rentę i wciąż
Nie zbieram resztek
Postawię na podjeździe co sobie, kurwa
Zechcę (GUGU)
SOTT, wielkie czyny w małym mieście
Sorry mała, ale to już niebezpieczne
Mam taki problem, że się męczę
To nie przejdzie
3 gramy haszu z moim człowiekiem w kolędę
I czekałem do czasu
Kiedy zajmę się tym piekłem
Obiecywałеm, że coś wtedy zrobię
Że wytrę łzy Ci z powiеk
Obronię przed kimkolwiek
Że zawsze kiedy powiesz, zobaczysz
Mnie przy Tobie, a nie zdążyłem dobiec
I może lepiej, bo nie zniósłbym
Twoich oczu żalu, gniewu, że tak mokniesz
I może lepiej
Bo nie potrafię powiedzieć szczerze
Czemu Cię zawiodłem
Widzę SMS, że jest spoko, ale tłok pod barem
Dlatego chyba to osrałem
Bonson, nalej, nie wiem komu
Ale non stop lałem
Powieki były coraz cięższe
Aż nie wjechał ziom z towarem
Telefon dzwonił, ale ja zbyt w szoku
Gdybym wiedział, że to ty
Bym zrywał dachy z bloków
Żeby jak najszybciej być tam
Gdzie mnie potrzebujesz
Ale ten drugi, kurwa, wciąż mnie truje
Wybacz mi, że nie umiem żyć
Co ma bujać, jaka fura na
Klatkach, furach i klubach, wybacz mi
(wybacz mi) moi ludzie jak yakuza, tysiąc
Ukłuć na minutę, moja skóra jak brudnopis
Obiecywałem, że coś wtedy zrobię
Że wytrę łzy Ci z powiek
Obronię przed kimkolwiek
Że zawsze kiedy powiesz, zobaczysz
Mnie przy Tobie, a nie zdążyłem dobiec
I może lepiej, bo nie zniósłbym
Twoich oczu żalu, gniewu, że tak mokniesz
I może lepiej
Bo nie potrafię powiedzieć szczerze
Czemu Cię zawiodłem
Dlatego teraz błądzę, dlatego teraz błądzę
I jeśli znów się potknę
Nie zdążę ci powiedzieć całej prawdy o
Mnie zanim znikniesz w oknie