Fisz, Fokus, Rahim - 30 centuf tekst piosenki (lyrics)
[Fisz, Fokus, Rahim - 30 centuf tekst piosenki lyrics]
Ten człowiek nazywa się F-IS-Z
Tak jak Paktofonika
Nadciąga kilkadziesiąt centymetrów
Nad chodnikiem
Nadciąga jak huragan i chodzi nad
Nad całym tym śmietnikiem
Chodzę jak mówię, mówię jak chodzę, lekko
Płynnie
Unosząc się, by nie zawadzić nogą lewą, prawą
Poruszam się 30 centymetrów nad
Więc patrzę na Was z góry
Proszę śmiało, bijcie brawo
Patrzę z góry, na świat który
Pędzi bez oglądania się za siebie
A ja lekko, powoli jak ślimak
Nogi mam nad, a głowę gdzieś wysoko w niebie
Oni chodzą tak ciężko zmiażdżeni problemami
Ja lekko, w poprzek wszystkim wbrew tym co
Gadają bzdury za plecami
Poruszam się razem z Emadem
30 centymetrów nad chodnikami 30 centymetrów
30 centuf ponad chodnikami
30 centuf (bez sentymentów)
30 centuf ponad problemami
30 centuf (ponad tym, bez skrętów)
30 centuf ponad szufladkami
30 centuf (powyżej zamętu)
30 centuf ponad wykresami
30 centuf (spektrum talentów)
30 centuf ponad poziomem, cyklonem
Bez sentymentów jak Don Corleone
W pionie, ponad powierzchnią
30 centuf nad szarą nawierzchnią
Przed siebie, nad pleśnią leżącą na glebie
Trasą podłóżną, niesiony próżnią
Nie na próżno różniąc się, czując luźno
Odpowiadam sam za siebie, wiem
Być ponad tym 30 centuf to nie sen
Być ponad tym 30 centuf tzn
Sunąć w powietrzu jak
Sprawdź motyw ten, FISZ, Rahuene, więc
Suną trzydzieści w górę, w dal (hen)
30 centuf ponad chodnikami
30 centuf (bez sentymentów)
30 centuf ponad problemami
30 centuf (ponad tym, bez skrętów)
30 centuf ponad szufladkami
30 centuf (powyżej zamętu)
30 centuf ponad wykresami
30 centuf (spektrum talentów)
Nadciągam, zrobić mi miejsce proszę
Słyszę jak pieprzą głupoty
I chwytają się za jakieś marne ploty
Ja jestem 30 centymetrów ponad tym wszystkim
30 centymetrów zdala od durnoty i ciemnoty
Kapią z czoła pierwsze poty, pierwsze dźwięki
Pierwsze słowa kapią z mojej szczęki
Patrzą na mnie spode łba
Nie rozumiejąc ani słowa
Więc nie dla was, nie do was
Ma trafić moja mowa
Ja ciągle trzymam się ponad całym tym bagnem
Na 30 centymetrów wysokości
Trzymając zdala, zdala od słów zazdrości
Niosąc treść pełną metafizyki, miłości
Bo jestem tutaj, jestem tutaj
A ty kim jesteś by oceniać mnie?
Ja mam czyste ręce, nie oceniam
Nie zmieniam zdania co minutę
Jestem tym kim byłem, mądrzejszy o rok
O krok wyżej
Śmiało stawiam kroki moim wielkim
Czarnym butem
30 centuf ponad chodnikami
30 centuf (bez sentymentów)
30 centuf ponad problemami
30 centuf (ponad tym, bez skrętów)
30 centuf ponad szufladkami
30 centuf (powyżej zamętu)
30 centuf ponad wykresami
30 centuf (spektrum talentów)
Idę, idę nie dotykając miasta
Pode mną tafla szkła, nie asfalt
Uszu nadstaw wyżej, ponad głowy
Niżej niż w gwiazdach, głaskam pas startowy
W powietrzu jak ślad flamastra po butach
Długa, jasna smuga iskier, ja tutaj
Jako ta nuta wszystkie bariery łamie
Niespotykanie łatwe latanie ramię w ramię
Z moimi anielskimi talentami
Taniec diabelski
Porywam Cię jak dywan perski
Kolejne wersy jak pershing na chwilę
Zostawiam w tyle
Kolejne wersy, kolejne zdanie
Nastał czas na nie, bez presji, kochanie
Unoszę Cię, poczuj to w membranie
Unoszę Cię tak jak śnieg zamieć
30 centuf ponad chodnikami
30 centuf (bez sentymentów)
30 centuf ponad problemami
30 centuf (ponad tym, bez skrętów)
30 centuf ponad szufladkami
30 centuf (powyżej zamętu)
30 centuf ponad wykresami
30 centuf (spektrum talentów)
Nadciągam ponad miastem, miejskim brudem
Ponad chwastem
Ponad tym co utrudniało się rozwijać
Stąpam moim wielkim, czarnym butem
I trzeba mnie omijać z daleka
30 centymetrów ponad chodnikiem
Moje czarne buty prowadzą mnie przed siebie
Idę śmiało, nie powstrzymasz mnie
Nie zerkam za siebie
A ty kim jesteś, by oceniać mnie?
Wozisz się, wozisz się szeroko
Marszcząc nieprzyjaźnie czoło
Mrużąc nieprzyjaźnie oko
Jestem jednak 30 centymetrów za wysoko
Za wysoko