FONOPE - Syzyf tekst piosenki (lyrics)

[FONOPE - Syzyf tekst piosenki lyrics]

Dziesięć lat to robię - ale chyba
Nie ma się czym chwalić
Dziesięć lat - po takim czasie to
Ma prawo nie wypalić
Przez ten czas - mówili - mogło udać
Ci się jakieś dziesięć razy nie wiem jak
Lecz nigdy nawet na jedną sekundę
Nie zabrakło mi wiary
Nie zabrakło determinacji
Nie mogę się na tym sparzyć
Czym by było życie bez pasji? Co
By miało w nim się wydarzyć?
Jak nie wyjdzie, zostanę z majkiem w domu
W studio robiąc to tylko dla siebie
Puszczając numery kumplom, trudno!
Chcę zarobić na tym pieniądz
Ale to nie takie proste
Wszedłem tu z pustą kieszenią a
Wkładam w to każdy grosz, ej
Za featy znanym raperom daliby tu każdą forsę
Nie stanę się drugim Quebą
Błagając o jego zwrotkę a zaznaczam
Że mierzę wysoko i wierzę że
To co oddałem to wróci i powtarzam
Nie wierzę tym głosom co próbują
Nadal mój zapał ostudzić
Nagrałem z Solarem, nagrałem z
Venomem, nagrałem z Białasem
Nagrałem z Oxonem
Nagrałem gościnne, nagrałem solowe
Nagrałem za mało - odjęło mi mowę na rok
I to był największy błąd - czuje to aż nadto
Wezyr napisał mi wczoraj, że jeżeli znowu
Zawiodę, to jebać ten projekt
Bo kurwa nie warto ale obiecałem sobie
Nigdy więcej dzisiaj siedzę w
Studio nad kolejnym tekstem
Będę pchał to gówno werset za
Wersem póki nie zdechnę!

Nie chcę stracić ani dnia już więcej
Nie chcę zaprzepaścić szans
Dać się zdławić raz stać się szarym z mas
Nie chcę stracić ani dnia już więcej
Nie chcę zaprzepaścić szans
Dać się zdławić raz

Twój kolega z dawnych lat
Nadal próbuje być raperem
Tej pasji nie zabił czas
Kto ma ochotę niech się śmieje
To jest kurwa tak prawdziwe i żenuje nie raz
Tak, jak na firmowej bibie "Dawaj stary
Weź nam coś zaśpiewaj"
Ja się ścigam z czasem nad
Niektórymi wersami zarywam nocki
W chuju mam czy trafię w ich gust a
Kładę przed nimi się jak na autopsji
Wylewam z siebie najgorszy gnój - bywa
Że tak osobiste te zwrotki
Odejmuję sobie od ust
By było na studio - takie mam hobby
Ale napawa dumą mnie to
Kiedy dla nich to beka
To z czego oni są dumni zazwyczaj
To, kurwa, nadgodziny i hipoteka, czekaj
Tu się życie zaczyna od ósmej
I kończy się o szesnastej
A każde myśli są puste, przewodzi
Im stały schemat od zawsze, patrz
Otworzyć oczy, wstać, biec, robić bilon
Chlać, żreć, włożyć wyjąć, spać
Wieść godny żywot
Masz prosto im w oczy łgać, pleść
Godzić siłą
Hajs, seks, hobby, miłość, strach
Gniew z dobrą miną… Szlag!
Nic nie daje to błędne koło
Ucieka życie tym szybciej
Im więcej daję by ktoś zgodził
Się wydzierżawić moje ambicje
Pracuj lepiej, pracuj szybciej
Pracuj ciężej tak, byś nie mógł nawet myśleć
Jak zapracować na siebie - nie
Prowadzi mnie to nigdzie

Nie chcę stracić ani dnia już więcej
Nie chcę zaprzepaścić szans
Dać się zdławić raz stać się szarym z mas
Nie chcę stracić ani dnia już więcej
Nie chcę zaprzepaścić szans
Dać się zdławić raz

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

Dodaj rozszerzoną interpretację

Jeśli wiesz o czym śpiewa wykonawca, potrafisz czytać "między wierszami" i znasz historię tego utworu, możesz dodać interpretację tekstu. Po sprawdzeniu przez naszych redaktorów, dodamy ją jako oficjalną interpretację utworu!

Najnowsze dodane interpretacje tekstów

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować