Gimpson - Zamknij Ryj tekst piosenki (lyrics)

[Gimpson - Zamknij Ryj tekst piosenki lyrics]

Wiecznie siedzi na kanapie
Cały dzień nic nie robi "Zamknij japę
Capie!" Aaa! Chciałbym zapomnieć o nim
Jak cień - ciągle przy mnie
Ciągle za mną chodzi
Nie da się go udusić, nie da się go zagłodzić
Nie jeden przez niego robił tak
Że modlił się do Bozi
Nie wiele to da kolego, jego to nie obchodzi
Rozwiązał więcej rodzin
Niż Ben Lopez uratował
Ciężka głowa chowa się do kolan
- on to sprawił wczoraj
"Zapodaj dobry towar", podpowiada tak czule
Że ulegasz mu, chłopak, i nie rozróżniasz
Które zdania dążą do wyprania mózgu
Maniak podpowiada
"Chodź tu będzie dobra bania"
Mówi tak i pierze baniak
Ty wchłaniasz jego słowa
Jak najgorszą truciznę


Nie jedna już głowa przez
To popłynęła w mieliznę
Oczywiste jest, że tak łatwo nie odpuści
Możesz walczyć i się szarpać
On i tak kiedyś tu wróci

Niejednego już twardziela doprowadził
Do krachu nie chce, byś się opierał
Gra za pomocą strachu
Lecz nie możesz się poddawać
Poślij śmiecia do piachu
Wykrzycz mu prosto w twarz: "Zamknij ryj
Patałachu!" choć tak wielu przegrało, nie
Bądź jednym z nich, bratku
Chodź i pokaż mu moc, zjedź go na pustym baku
Ty nie możesz się poddawać
Poślij śmiecia do piachu
Wykrzycz mu prosto w twarz: "Zamknij ryj
Patałachu!"

Miałem kiedyś myśli w głowie
Że jest najlepszym kumplem
Dla niego zmieniłem w sobie każdy nawyk
Choć trudne
To było, nie wiedziałem wtedy budując trumnę
Że niedługo umrę, smutne
Ale stałbym się truchłem
Kurde, nie da się cofnąć czasu
Burdel w głowie mi zrobił
Jak w Brukseli pan Janusz
Klapki załóż i, broń Boże, nie ściągaj
Miej dwie różne
Jakbyś miał nauczyć grać się w Mahjonga
Nadciągam, oczy otwarte, jak butelczyna
Nie piję tyle
Odkąd szmaciarz zaczął znów wygrywać
Obrywam, za każdym razem
Kiedy w dobrej wierze
Popuszczam skurwielowi, a on dobrze wie, że
Łatwo się załamuje, brachu, światło
Choć mówię mu, że nie chcę, Dawid Podsiadło
"Gruba kurwo, targaj sadło"? Nigdy więcej!
Jak onanista biorę sprawy we własne ręce

Niejednego już twardziela doprowadził
Do krachu nie chce, byś się opierał
Gra za pomocą strachu
Lecz nie możesz się poddawać
Poślij śmiecia do piachu
Wykrzycz mu prosto w twarz: "Zamknij ryj
Patałachu!" choć tak wielu przegrało, nie
Bądź jednym z nich, bratku
Chodź i pokaż mu moc, zjedź go na pustym baku
Ty nie możesz się poddawać
Poślij śmiecia do piachu
Wykrzycz mu prosto w twarz: "Zamknij ryj
Patałachu!"

Ale może jakimś cudem tylko mam urojenia
I by spełnić marzenia
Wystarczą dwa skinienia?
On oniemiał, gdy zobaczył mój zapał -
Wypaliłem skurwiela stosując
Najdroższy napalm
On skakał, pluł, wyzywał, groził mi palcem
Za każdym razem denerwując się coraz bardziej
Mówił mi, że jestem słaby, gruby i niski
Śmieciuch wiedział doskonale - jego
Koniec jest bliski
Czystki przeprowadzone głęboko w duszy
Pomogły dojrzeć do tego
Że teraz nic mnie nie ruszy
Pomogły dojrzeć to, czego nie dostrzegałem
Tylko nie mów, kolego, że cię nie ostrzegałem
Zadałem wiele bólu, ziomie, sobie i jemu
By pokonać
Jak Brazylię Niemcy go bez problemu
Jak emu, został gdzieś tam u dołu
Kiedy ja dołączyłem do wędrownych sokołów

Niejednego już twardziela doprowadził
Do krachu nie chce, byś się opierał
Gra za pomocą strachu
Lecz nie możesz się poddawać
Poślij śmiecia do piachu
Wykrzycz mu prosto w twarz: "Zamknij ryj
Patałachu!" choć tak wielu przegrało, nie
Bądź jednym z nich, bratku
Chodź i pokaż mu moc, zjedź go na pustym baku
Ty nie możesz się poddawać
Poślij śmiecia do piachu
Wykrzycz mu prosto w twarz: "Zamknij ryj
Patałachu!"

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować