Gruby Mielzky - Moje Życie tekst piosenki (lyrics)

[Gruby Mielzky - Moje Życie tekst piosenki lyrics]

Mijam ulice, które kocham całym sercem brat
Mogłem tu skonać goniąc towar
Nigdy więcej strat
Rzucamy kwit koleżce już 10 miesiąc w snach
Lekarze wątpią, chcieli go odciąć
Zero gadki ziomów, że jeszcze nie raz
Stoję pod sklepem czarny specek
Szóstka lepiej brzmi dziś podziękuję
Może lepiej sklecę coś pod bit
Lecę po kwit, typ wymiguje się już tydzień mi
Ty rzygaj ten becel, dawaj tą kietę
Puszcze ją w moment i zdejmij ten grill
Chwytam telefon, żaden smartfon
"Siema, ziom, gdzie Ty?"
Wiem z kim się bujać
Wiem gdzie łatwo możesz złapać w ryj
Mam trochę srebra, nie wiem, kurwa
Przetop to na krzyż
I daj mi dwa pazie, zapłać mi banie
I w każdy za banię trzy biorę co dają
Styknie żeby strzelić kilka luf


Siedem lat wstecz ziom wybrał śmierć
Odwiedzam jego grób
Życie jest krótkie jak ruchanie
Już nie wierzę w cud
Idę po swoje i jestem na drodze
Na której wielu gości wybrałoby sznur

Żyję z kobietą którą kocham
Blizny pożarł czas twardo stoję na nogach
Nigdy łba nie chowam w piach
Wieczorny browar
Jakaś butla i ruszamy w świat
Lubimy zapić, śmiać się i gapić na rzeczy
Które innych wprawiają w płacz
Po słodkim wczoraj dziś ma
Raczej lekko kwaśny smak
Chodźmy na obiad albo leżmy w
Wyrze przez pół dnia
Umiemy śmiać się z głupot
Pokręć tą dupą mała
Wiem, że to lubisz, Ty wiesz, że to lubię
I w chacie czy w klubie ja daję Ci hałas
Praca od rana trzyma w ryzach
Tu takich jak my
Gdzie dzisiaj biba, nie wiem
RZA Ich kenne nichts
Jest kilku wilków głodnych chcących
Zmrozić gardło czymś
Chwytam za flakon, pokaż mi
W tle dźwięki Heavy Metal Kings
W pełnym rynsztunku wstaje z łóżka dobrze
Że nie spod wjeżdża jajówka z fetą kurwa
Jaki to jest sztos
Dobija szósta, kac mi puszcza
Szybko leci klin i
Kocham tak żyć i choć to mnie niszczy
To nie zmieniam nic i będę tak żył

Inspiruje mnie każdy człowiek
Każdy moment dnia
Piwo na szkole, pet pod domem
Każdy lepszy gracz
Szczerość po mojej stronie
Nie przeliczysz jej na hajs
Bo gdybym tak myślał inaczej bym wybrał
I śmigał na dyskach jak pizda, wow
Dzwoni mój człowiek Adam "Co tam szefie
Kiedy klip?"
83-200 wpadam, zawsze jestem jednym z nich
Podróż po pubach, świetnie
W mieście jest ich myślę z 3
W każdym już spałem, zalałem pałę
I nie, że się chwalę, że urwał się film
Wsiadamy z Chwiałem w białą strzałę
Trasę jebnąć trza na stacji kawę, dwa małe
Pół cytryny i Sprite
Witamy sale, rap, chcesz potupajek wyjdź
Bo kocham to mocniej niż reszta i wątpię
Że przestanę to robić to tak jak dziś
Wszystko co umiem to życie spisać w literach
Man nie raz umieram, nie raz płaczę
Nie raz tracę tlen
Płacę za błędy, ale zawsze bania wyżej, brat
Bo to moje życie w rynsztoku, na szczycie
To nigdy nie liczę już zysków strat

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować