Eripe, Hase - Szukam wciąż czegoś tekst piosenki (lyrics)
[Eripe, Hase - Szukam wciąż czegoś tekst piosenki lyrics]
Te pionki nie trafią już nigdy za mną
Leci mi ręka, wybijam im szóstki
Szczęka opada na stopy tym łakom
Życzę im zdrowia i szczęścia
Dobra ze zdrowiem przesada
Życzę im szczęścia w stawianiu co
Jeden kroków na miny, nie lewa to prawa
Słyszę już brawa za oknem, rap leci głośno
Niech dotrze
Znam to od podszewki, podaż według
Potrzeb, w portfelach bletki, jest dobrze
Chcą na orbitę, to wrzucam im drobne
Niech chociaż ten oddech się zgadza
To kontrola lotów i wszystkie
Opóźnione, względem mojego
Liczę to w dekadach
Sprawy się mają ciut lepiej
Choć nadal brakuje mi czasu i szmalu
I wiem, że jest też tak u ciebie
Chcę czegoś, co klepie tak mocno
Że zdechnę w szpitalu
Stąd ta przewózka tu po nich, choć
Boli mnie coś tam w środku, pamiętam
Że trzeba te kurwy pogonić z boiska
Strzał karny jest dla mnie, wykona Beretta
Różnie tu bywa i nie możesz myśleć
Że dupie odbiło czy nie wiem, jest kurwą
Może po prostu tak pragnie byś zniknął
Gdy nagle w wakacje proponuje trójkąt
Mówisz, że pomoc kolegom jest
Super, nie wiem, to wada wymowy?
Zwykle masz ręce związane na supeł
Jest supeł, nie super, więc nie ma pomocy
Krąg bliskich osób jak ring, chcą czegoś
Dorwą cię nawet przez TV
No chyba, że temat masz ty
Nikt cię nie kojarzy, zdjęcie daj w CV
Wyję ze śmiechu, gdy słyszę jak przewijasz
Przepona mówi mi "stój"
To się nazywa śmiech na głos
Zwłaszcza na twój
Jeden już dawał na full, pewne
Że w beefie i jemu byś uległ
Rozumiesz, nie myślę o dissach
Gdy mówię raperom
Że mogą spokojnie żreć kule
Sprawy się mają ciut lepiej
Choć nadal brakuje mi czasu i szmalu
I szukam wciąż czegoś, co klepie tak mocno
Że stanę obok siebie po takim haju
Każdy chce swoje wyszarpać, to
Walka psów, ja sprawię
Że wszystkim szczęka opadnie
Rzucam im kości niezgody
A sterylizacja jest karą za
Szczekanie na mnie
Za szczeniackie akcje karma
Powróci i podkulisz
Ogon nim dojdziesz do czegoś
Sprzedadzą cię na psach lub suka cię
Rzuci, bo pieskie to życie
Jak w Amores perros
Inni chcą uczyć jak żyć, gdybym ja taki był
Pewnie zostałbym pastorem
Morał jest taki, że łamię im ramiona
Młotem czy łomem za morały prawione
Bo słuchać rad raperów, to tak
Jakby wierzyć w tabloidowe informacje
Zastanów się póki czas, kurwa
Serio chcesz być mądry po fakcie?
Czujesz, że ktoś gówno ci kładzie do głowy
I zamiast pokazać mu palec środkowy
To kciuk w górę dajesz widocznie już nawet
Twoja mowa ciała ma wadę wymowy
W rapie wymogi tak niskie
Że byle chłystek teraz wybiera ten zawód
Gorzej ma ktoś, kto to
Sprawdza i każda płyta
Którą teraz wybiera to zawód
Jebać przeciętność na zawsze
Powiedz im Hase po co to gramy
Dla poklasku, ton hajsu
Blasku i sławy czy żeby
Pokazać kto to potrafi
Sprawy sie mają ciut lepiej
Choć nadal brakuje mi czasu i szmalu
I szukam wciąż czegoś, co klepie tak mocno
Że nawet bez serca dostałbym zawału