Jacek Kaczmarski - Korespondencja klasowa tekst piosenki (lyrics)

[Jacek Kaczmarski - Korespondencja klasowa tekst piosenki lyrics]

Tato! Jeszcze tu nie jestem miesiąc
A już wszystko wyrozumiem miasto - owszem
Ale w telewizji ładniej wyglądało -
Każą tutaj tylko czytać
No a czytać przecież umiem
Więc mnie niczym nie zastraszy
Ten uniwersytet cały!

Klasy tak jak w szkole zbiorczej
Tylko biedniej urządzone
Tak w ogóle to pieniądzem
Śmierdzi tutaj niespecjalnie
Tylko aula - taka hala, ale drzewem wyklejona
Jak w remizie czy kościele
To wygląda trochę fajniej!

Tu mnie rektor indeks dawał
A wyglądał jak ksiądz proboszcz
I śpiewali jak w kościele, tak
Że w ogóle - nie narzekam!
Nie wiem skąd was zna ten rektor
Ale mówił dużo o was żeście niby mnie tam u
Was wychowali na człowieka!
Mieszkam tu w akademiku -
Taki hotel dla studentów
Pokój większy ciut od chlewa
Ale jest nas tylko czterech
Tamtych trzech - zdechlaki jakieś
Forsą więc nie chwalę się tu
Tylko sobie jeść kupuję
Więc doślijcie mi papierek

W samym domu chociaż znośnie
To wieczorem niespecjalnie
Ot, wszystkiego telewizor i natryski
Są i pralnia! Telewizor jeszcze owszem
Ale z reszty nie korzystam
Bo tu - mówię - czytać każą
A to praca przecież czysta!

Zapisałem się do takich
Co tym interesem kręcą
Mówią, że się to opłaca
I pomaga w studiowaniu!
Muszę składki płacić
Chodzić na zebrania i nic więcej
Za to wezmą pod uwagę
Mnie przy każdym typowaniu

Mówią, że jak wytypują
To zbić można szmal niewąski
I tak samo bez kolejki
Można dostać tu mieszkanie!
Lepsze to niż trzymać świnie
Bo się nie wybabrzesz w łajnie
Tylko w samym tym
Że jesteś - swoje masz wyrachowanie

Wszyscy tu są trochę głupi
Trudno wyczuć o czym mówią
Po dziesiątej cisza nocna - ci gadają
Jakby w strachu! Ja tam w nocy śpię
W dzień czytam i wykładów wszystkich słucham!
Liczą ze mną się ci ważni!
Na nieważnych kładę lachę!

Stach! Pieniądze ci posyłam jakeś chciał!
Na dziewuchy nie wydawaj, przyjdą same
Ale sobie nic nie żałuj, będziesz miał!
Już się o to postarają tata z mamą!
Ty na świnie nie wyrzekaj - swoje wiem
Tam uważaj, bo studenci są złodzieje!
Ucz się matka ci posyła miód i dżem
Przyjedź wczesną wiosną do dom, to zasiejem!

Ucz się dobrze, często pisz, całujem cię!
Tego rektora co żeś pisał, to nie znamy
Ale żeby człowiek nie obraził się
To przez ciebie gęś na gwiazdkę posyłamy!

Nie pisałeś jakie tam kościoły są
Módl się co dzień, nie ma to jak Słowo Boże!
Kiedy Bóg odbierze ci opiekę swą
To ci wtedy żaden rektor nie pomoże!

Tato! Piszesz ty
A nie wiesz już na jakim świecie żyjesz!
Kto tam dzisiaj trzyma świnie
Albo sieje wczesną wiosną?
Ja tu całą politykę w małym palcu mam i tyle!
Miejsce swoje odnalazłem! I na
Miejscu siedzę mocno!

Na mnie i podobnych do mnie
Przyszłość kraju dziś spoczywa!
Czy wy w ogóle wiecie na
Wsi co to jest egzekutywa?!
Mnie tu męczą, że mam ojca
Który ziemi źle używa!
Weź ty się skolektywizuj! Nie ma
To jak w kolektywach!

Wiosną chyba nie przyjadę
Bo mam kilka egzaminów
Muszę znowu więc poczytać
Bo ostatnio tylko działam!
Wszyscy tutaj mnie szanują
Bo mi w piciu nikt nie strzyma:
Szkoła twoja i stryjecznych bardzo
Mi się tu przydała!
Boga w sercu mam - i dosyć
Po co chodzić do kościoła?!
Muszę bardzo się pilnować! Mają
Tutaj taką listę!
Na rolnictwie jak nikt znam się
I partyjna czeka szkoła
Tak, co ty byś stary na to
Jakby syn twój był minister?

Na dziewuchy ani grosza! Tak
Zjechałem jednej tyłka
Że się teraz sama prosi, biorę
Kiedy potrzebuję!
Zdrowy jestem, dobrej myśli
(z tym rektorem to pomyłka
Bo to zwrot był retoryczny) zjadłem gęś
Za dżem dziękuję!

Łatwo tutaj się pokazać
Bo tu każdy sobie lekce-
Waży swoje obowiązki nic nie zrobi za cholerę
Starczy wsłuchać się i schylić, żeby mieć
A im się nie chce!
Mówię! Wpisz się na kolektyw
Bo blokujesz mi karierę

Stach! Ty nie pchaj się
Gdzie nie szukają cię
Wyżej tyłka nie podskoczysz, to pamiętaj
Swoje rób i więcej nie pouczaj mnie
Matka w domu chce zobaczyć cię na święta!

Noś wysoko głowę, swego ci nie wstyd
Z kim nie trzeba - nie zadzieraj, bo i po co?
Dbaj o siebie, wstawaj co dzień póki świt
Ulicami się nie szwendaj późną nocą

Nie bierz nic, co tam za darmo dają ci -
Ze szczerego serca nikt ci nic dziś nie da
W przyszłość kraju nie wierz
Ktoś se z ciebie drwi
Ojcu wierz, a ojciec mówi - będzie bieda!

Mówią, że tam żyjesz jak kościelna mysz
Licz pieniądze, to wystarczy ci na dłużej
W Rany Boskie wierz i szanuj Święty Krzyż
Wtedy w życiu będziesz miał na co zasłużysz!

Tato! Dawno już nie działam
To się teraz nie opłaca wszystko sypie się
Więc jestem od miesiąca w opozycji -
Jest nas wielu - będzie więcej, Kościół
Nauka i praca śledzą nas i byłem już
Przesłuchiwany na milicji!

Dużo pisać nie mam czasu
Bo mam dyżur dziś w drukarni
Czas wyprzedził nas o głowę to
Nadrabiać trzeba głową -
Teraz w kupie nas nie ruszą
Bo jesteśmy solidarni!
Wypieprzymy czerwonego
Zbudujemy Polskę nową!

Co niedziela jestem na mszy
Bo tam wszyscy teraz chodzą
I zaliczam kurs po kursie
Wiem już wszystko o Katyniu!
Mam co jeść i mam gdzie spać
Więc nas władze nie zagłodzą
Więc się nie martw o mnie
To się zobaczymy na Wołyniu!

Wy tam na wsi też działajcie
Bo to koniec jest komuny
A mnie będzie wstyd za ojca
Co się słuchał uchwał Plenum!
Śpiesz się, tato, póki pora
Bo niedługo mury runą!
Wpisz się do Solidarności
No i wstąp do KPN-u!

Stach! Za dużo mordę drzesz, za mało wiesz!
Rób co trzeba, rób co chcesz, ale na swoim!
My tu wiemy czego potrzebuje wieś
Matka mówi mi, że się o ciebie boi!

Tutaj mamy takich też - Bóg odpuść im
W końcu każdy własną ma Krzyżową Drogę -
Słuchaj - zanim mów - i
Zanim powiesz - czyń -
Jakby co, to wiesz, że zawsze Ci pomogę!

Nam spalili tu stodołę, bróg i chlew
Ale to nie powód, żeby ostrzyć kosy
Źle ci radzi radość, źle ci radzi gniew
I nie dojdziesz ty na Wołyń, student bosy!

Kiedy będziesz mógł, to przyjedź, tu twój dom
Co drukujesz - przyślij, przeczytamy i my -
W Boga wierz i nie daj wiary głupim snom
Matka miód przesyła, podziel się ze swymi!

Tato, ze mną wszystko dobrze, chociaż wzięli
To nie bili klawisz mówi, że najwcześniej
To wypuszczą dwudziestego
Aż się człowiek trochę dziwi
Żeśmy wszystko to przeżyli
Ale - jak tu u nas mówią
Przecież nie ma tego złego!

Jest tu taki jeden major
Do wszystkiego mnie przekonał i powiedział
Że rozumie wszystkie moje motywacje
Ale co mi pozostało - pyta - wrona
Co czerwona? Żeby Polska była Polską?
Bezsensowne demonstracje

Wiem, że dawno uprzedzałeś
Ale sam nie jesteś święty
Major pytał mnie o ciebie
Pokazywał mi papiery
Znaleziono za obrazem wywrotowe dokumenty
Powiedz, co ja mogłem na to
Że nie byłeś ze mną szczery!

Kiedy wyjdę, to przyjadę, pogadamy po staremu
Gryps przesyłam przez kolegę
Który właśnie dzisiaj wyszedł -
To porządny bardzo człowiek
Możesz wierzyć mu jak swemu
Umówiliśmy się z nim
Że razem ze mną się zapisze!

Stach! My z matką wyjeżdżamy jutro stąd
Po tym wszystkim już nam tutaj żyć nie dadzą
Sąsiad mówi, że głupota i że błąd
Ale sąsiad, tak jak zawsze - trzyma z władzą

Żyj jak chcesz, dorosły jesteś nie od dziś
Słów nie będę tracił, cośmy tu przeżyli
Napiszemy stamtąd, ty jak chcesz też pisz
Niechże Bóg twój nowy nieba ci przychyli

Gospodarstwo stoi, spróbuj przejąć je -
Matka płacze, ale matki zawsze płaczą -
Pan Bóg z tobą, chyba nie spotkamy się -
Żyj szczęśliwy i niech ludzie ci wybaczą!

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

Dodaj rozszerzoną interpretację

Jeśli wiesz o czym śpiewa wykonawca, potrafisz czytać "między wierszami" i znasz historię tego utworu, możesz dodać interpretację tekstu. Po sprawdzeniu przez naszych redaktorów, dodamy ją jako oficjalną interpretację utworu!

Najnowsze dodane interpretacje tekstów

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować