Jacek Kaczmarski - Metamorfozy sentymentalne tekst piosenki (lyrics)
[Jacek Kaczmarski - Metamorfozy sentymentalne tekst piosenki lyrics]
Zakłada złote sztyblety
Minispódniczkę ze skóry
I dekolt z czarnej żorżety
Włos roztrzepuje przed lustrem
(Na palcach krwawe lakiery)
Z wypiętym zachętą biustem
Staje przy szosie E-4 jakby to Owid ułożył
W sekretach płci obeznany -
Cudowne metamorfozy! Nieustające przemiany!
Długo nie czeka księgowa
Na widok jej staje mercedes
Maszyna mruczy zmysłowo
Za kierownicą - pan Edek
Założył garnitur w prążki
Zegarek ma od Cartiera
Skarpetki zaś - na podwiązki:
Tak się notariusz ubiera!
Jakby to Owid ułożył
W sekretach płci obeznany -
Cudowne metamorfozy! Nieustające przemiany!
Wstępna gra słów: Co? Za ile?
Znaj grzesznych usług pokusę
Księgowa, paląc dunhille
Odjeżdża w dal z notariuszem
Noc będzie trwać aż do rana
By spełnić żądze ogromne -
Ona w nim kocha Newmana
On w niej posiada Madonnę
Jakby to Owid ułożył
W sekretach płci obeznany -
Cudowne metamorfozy! Nieustające przemiany!
On nie wie kto zacz - Don Juan
Ona - kim była Aspazja
Lecz każde miało - co snuło
W swych najwstydliwszych fantazjach
Gdy już od siebie odpadli
Świt płukał szosę E-4
Przez chwilę byli w Arkadii
Co z sobą począć im teraz?
Jakby to Owid ułożył
W pułapkach płci obeznany:
Ulotne metamorfozy!
I nie bezkarne przemiany!