Jacek Kaczmarski - Świadkowie tekst piosenki (lyrics)
[Jacek Kaczmarski - Świadkowie tekst piosenki lyrics]
Wojnę przeżył, wiem to, bo
Pisał na tym zdjęciu jest razem z dziewczyną
Która mieszka ze mną do dzisiaj w
Jego liście ostatnim - przeczytam: "Jadę
Do was, uściskaj tatę
Mam dla niego na wojnie zdobytą marynarkę
W angielską kratę sam ją
Noszę na razie choć mała" syn był wielki
Barczysty i silny jeśli wie ktoś
Co się z nim stało - niech
Da znać bardzo proszę pilne
Droga Pani! W programie "Świadkowie"
Oglądałem panią przypadkiem
Od trzydziestu lat w Rembertowie mieszkam
Z wojny pamiątki mam rzadkie
Okradałem kiedyś skrzynki pocztowe
(w listach były pieniądze czasami)
Wśród tych listów są
Trzy obozowe może będą ciekawe - dla Pani
Bracie, braciszku! Wojnę przeżyłem
A z lasu wyszedłem za wcześnie we
Wsi mnie jakiś patrol przydybał i
Taki był koniec pieśni siedzę
W obozie razem z
Niemcami, NSZ i AK trzymam się zdrowo
Do domu wrócę kiedy się tylko da
Wczoraj niektórzy z nas uciekali
Ja się trzymałem z daleka gdy
Się z takiego obozu pryska
- trzeba mieć dokąd uciekać
Dziś ciężarówką zwieźli połowę
Resztę skreślono z list teraz ich biorą
Na przesłuchania patrzę, nie mówię nic
Był jeden taki, przyjemnie spojrzeć wysoki
Obszerny w barach wyższy
Silniejszy nawet ode mnie
(znasz mnie, trudno dać wiarę) miał
Marynarkę w angielską kratę
Razem z tamtymi pruł gdy go
Złapali i przesłuchali - wyszło
Człowieka pół zapadł
Się w sobie, chodzić nie może
Niższy jest chyba
O głowę nie znam się na tym
Ale wygląda jakby miał żeber połowę tak
Tu żyjemy list ten wysyła Rosjanka
(kocha tu mnie) jak mam już
Siedzieć - wolę u swoich, zawiadom o mnie UB
Tatusiu! Uciec się nie udało
Nie wiem czy jeszcze napiszę ten
W marynarce w angielską
Kratę z doprosa na czterech wyszedł więc
Teraz ja się nim opiekuję tak
Jak on mną przez lat cztery trochę się boję
Co z nami zrobią szkoda! Do jasnej cholery!
Mamasza! Mnie siemnadcat liet
A ja uże liejtnant zdies wsio
W poriadkie - polskich
My unicztożim banditow tagda ja napiszu pismo
I wsio skażu ja wam
Siejczas nie chwatajet sił i spit moj major
Szachnitow atcu skażi szto u mienia
Jest dla niewo padarok - pidżak s
Anglijskoj plietuszkoj popał mnie
Prosta darom
Wejdźmy głębiej w wodę kochani
Dosyć tego brodzenia przy brzegu
Ochłodziliśmy już po kolana
Nasze nogi zmęczone po biegu
Wejdźmy w wodę po pas i po szyję
Płyńmy naprzód nad czarną głębinę
Tam odległość brzeg oczom zakryje
I zeschniętą przełkniemy tam ślinę
Potem każdy się z wolna zanurzy
Niech się fale nad głową przetoczą
W uszach brzmieć będzie cisza po burzy
Dno otwartym ukaże się oczom
Tak zawisnąć nad ziemią choć na niej
Bez rybiego popłochu pośpiechu
I zapomnieć zapomnieć kochani
Że musimy zaczerpnąć oddechu