Kaen - Nie Wszystko Stracone tekst piosenki (lyrics)

Kaen [Dawid Starejki]

[Kaen - Nie Wszystko Stracone tekst piosenki lyrics]

Nigdy nie jest za późno żeby coś zmienić
I naprawić w swoim życiu
Najważniejsze żeby pogodzić się
Z samym sobą i z całym światem

Siadam, zastanawiam się skąd
Wzięły się te drzazgi
Skąd wzięły się te wrzaski
Co nie raz ugięły twarz mi
Zakładałem maski, żeby nie być ciągle nagi
Żeby nie czuć, żeby cały
Świat się walił, palił, żeby się dławił
Tato zobacz gdzie jestem to
Twój znienawidzony syn
To Twój nie trafiony czyn
Jestem zniesmaczony tym
Zobacz ile minęło czasu nam
Na niszczącej w słońcu wojnie
Zastanawia mnie fatum w nas
Kiedy to w końcu pojmę
Wiem, że nie byłem dobrym synem


Wiem, że wiele gówna przeze mnie
Wiele to razy ja podły byłem
Wiało bywało bezczelnie
Bo, chciałem żebyś ty kumplem był
Znów się odzywa tyran ojcze
Stworzyliśmy ten supeł winy, ale
Nie wiadomo czyja wina, ojcze
Nie wiele bólu
Żalu we mnie już bo na zawsze jedna krew
Niedaleko pada jabłko, jest tak wiesz
Jest nas trzech ja, Ty, brat
Którego dopiero przez różnicę wieku poznaję
Jebać to co było między nami
Życie idzie człowieku dalej

Moje życie daje wam, daje wam na tacy
Obnażam się po to, żebyś sam to zobaczył
Jak wiele zburzyć można, przez swą głupotę
Ale wierzę, że wierzę
Że to jeszcze nie stracone jest

Wiele tego syfu, gamoń
Biały śmieć wziął winę na bary
'Co Ty robisz synu?!' Mamo
Nigdy nie byłem doskonały
Przepraszam kurwa ile jeszcze zdążę zepsuć by
Zrozumieć durnia, który na pierwszy
Rzut na wejściu tkwi, we mnie!
Podobno ta jebana forsa
Zmienia mnie nie do poznania ale zrozum to
Że to moja forsa legalnie zarabiana
Jebać wasz ten cyrk, chcielibyście
Żeby mnie pochłonął mrok
Wraca trzeźwy dzik po sobie
Pozostawia sporo zwłok
Jestem absolwentem tej szkoły przeżycia
W dżungli #Bear Grylls
Żeby to był ten cudny dzień
Spokój Graceland Elvis czasu nie cofnie się
Makvin czasem dogoni mnie
Zimna spływa ta kropla potu
Wbita igła Johny Cash nigdy nie będę wzorem
Chociaż wielu widzi pasterza boże
Jestem nie pewnym pionem
Proszę więcej dla ludzi chleba
Czuje, słyszę wylane łzy wasze ile
To wie ocean krzyczę
Trzeba do końca żyć bo na
Samym końcu ginie nadzieja

Moje życie daje wam, daje wam na tacy
Obnażam się po to, żebyś sam to zobaczył
Jak wiele zburzyć można, przez swą głupotę
Ale wierzę, że wierzę
Że to jeszcze nie stracone jest

Jestem dzieckiem wyrwanym ze snu
Jestem ewenementem z azbestu
Biegnę byy nie pogubić sensu
Wiersze elementem protestu
Jeden ze stu, jeden na milion
Jednak niewiele się różnie, bo
Polska krew płynie żyłami
Twoje pompują również ją
Nie ma niemożliwości, sami zbudowaliśmy mur
Mimo wielu tych przeciwności
Możemy magiczny wymyślić wzór
Który w miarę pozwoli nam żyć
Na tym padole łez, nasz raj
Jak każdy na plecach mam krzyż
Noszę z cierni koronę też pasja
Upadamy by wstać
Całe życie jesteśmy w drodze
To nie prawda, że to zły świat
Bo tak wiele przekreślił człowiek
My chcemy to wszystko mieć
Tu na dole to grzech gomora
Wiele nieszczęścia blisko jest
W lustrze zew potwora
Zdychałem, głodowałem niech zniknie
Przeklęty głód kłamałem i zdradzałem
Miałem sos i piękny wschód
W życiu, wiele widziałem, wiele zepsułem
Wiele przede mną jeszcze
Z wielu tu pieców chleb zjadałem
Dzięki temu poezją wieszczę

Moje życie daje wam, daje wam na tacy
Obnażam się po to, żebyś sam to zobaczył
Jak wiele zburzyć można, przez swą głupotę
Ale wierzę, że wierzę
Że to jeszcze nie stracone jest

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować