Shellerini, Karwel, DJ Kaczy - Zbyt Normalny tekst piosenki (lyrics)

[Shellerini, Karwel, DJ Kaczy - Zbyt Normalny tekst piosenki lyrics]

(ej) obie dłonie mam
Zajęte łapaniem błogosławieństw
Dziecko szczęścia - od narodzin
Byłem wciąż testowany
Miało mnie tu nie być, byłem wcześniakiem
Miałem nie przeżyć
Ale chyba ktoś miał na mnie inne plany
Jak byłem nastolatkiem, to miałem za normalne
Jak ktoś miał łamane kości za
Opóźnioną zapłatę
Albo jaaaak frajer miał jakieś
Fanty na chacie
Chłopcy szli najpierw pod adres
Potem po hajs w lombardzie
Tak chyba miało być, nie obchodziło nas czy
Jakiś typ nie ma nic - ważne że mieliśmy my
(mieliśmy my)
Rodzice zabraniali innym dzieciom w szkole
Kolegować się ze mną
Bo sprowadzę je na złą stronę
"bo ten chłopak kradnie"


Ten chłopak ma podejrzanie
Wyglądających znajomych
Od których wali wciąż towarem, którzy
Nie mieli pracy, a mieli nowe ubranie
Takie spodnie przez które mówili
"ty się zesrałeś?"
Sikor droższy niż pensja twoich starych
Dylemat typu być fair czy iść w zioma ślady
Lecz Krzych był normalny
Kryminalny świat spod bloków
Bronił mnie przed kryminalnym światem -
Bo miałem jakiś talent

Zbyt normalny dla skurwysynów z ulic
Zbyt uliczny dla bananowców z domów
Co by tego nie odczuli
Co by tego nie odczuli
(co by tego nie odczuli)
Zbyt normalny dla skurwysynów z ulic
Zbyt uliczny dla bananowców z domów
Co by tego nie odczuli
Co by tego nie odczuli
(co by tego nie odczuli)

Moje ziomy byli pogodzeni z tym
Że są już zatraceni
Mówili że wciąż widzieli we mnie
Kogoś co coś zmieni
Mońki to nie raj na ziemi - wręcz przeciwnie
Lecz mieliśmy ambicję -
Przymkniętą przez policję
Niestety priorytety typu "masz więcej
To dzielisz na nas"
Priorytety typu "mamy więcej
To wypierdalaj" jak nagrałem pierwszy track
Ziomki mówili bym zapomniał o
Przypałach i zdobywał świat
Chciałbym wierzyć w siebie tak
Jak oni wierzyli we mnie
Mam nadzieję że nie zawiodę
Was gdziekolwiek jesteście
Dzięki wam nie pierdolę się w tańcu
Jak ktoś wkurwi mnie - niech
Zmówi koronkę w różańcu (heee?)
Prosty chłopak z Manin
Jestem tu przez ziomali
Nigdy się nie poddamy choćby
Świat palił i walił
Tak zaprogramowani że nigdy nie przebaczamy
I nie mamy w bani fraz porażki, chyba że

Zbyt normalny dla skurwysynów z ulic
Zbyt uliczny dla bananowców z domów
Co by tego nie odczuli
Co by tego nie odczuli
(co by tego nie odczuli)
Zbyt normalny dla skurwysynów z ulic
Zbyt uliczny dla bananowców z domów
Co by tego nie odczuli
Co by tego nie odczuli
(co by tego nie odczuli)

Już nawet nie pamiętam ksyw ich
Ci co ledwo z drzewa zeszli
Biegali na wyrwy mam nadzieje
Że im wstyd dziś
Między takimi drybling od kołyski
Aż po krypty wśród ulic szarych niczym
Popiół z popielniczki, o!
Przeżyliśmy przygód więcej niż
Jebany team teen
Od pierwszej trytki do pierwszego
Kłamstwa na policji
Sztukę spadania znamy wszyscy jak Bagiński
Chłopaki z winkli jak Kasowidz nie
Pełne trucizny myśli -
Hartował zimny prysznic
Nie kusiły gzymsy nigdy nawet
Gdy było do pizdy oni chcą chleba igrzysk my
Rozkurwić jak nikt inny
Zbyt normalni żeby imponował syf im

Zbyt normalny dla skurwysynów z ulic
Zbyt uliczny dla bananowców z domów
Co by tego nie odczuli
Co by tego nie odczuli
(co by tego nie odczuli)
Zbyt normalny dla skurwysynów z ulic
Zbyt uliczny dla bananowców z domów
Co by tego nie odczuli
Co by tego nie odczuli
(co by tego nie odczuli)

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować