Kaz Bałagane - Strzały tekst piosenki (lyrics)
Kaz Bałagane [Jacek Świtalski] Warszawa, Polska 🇵🇱
[Kaz Bałagane - Strzały tekst piosenki lyrics]
Trafił na dobrą okazję
Ruchał te sztuki‚ głównie nieładne‚
Ruchał‚ by ruchać, bo taką miał jazdę
Miał dupę
Kochankę i szmatę‚ kiedy offline były tamte
Mówił "Kocham", żeby się zlać
Ona wierzyła‚ że razem na zawsze
Poszedł, się golił na dole
To zrobi se fotę i wysyła każdej
Zamiast pojedynczo
Zrobił w grupie cockwersację
Pośle fiut, one wszczęły razem bunt
Jedna zaprosiła go do siebie
W towarzystwie dwóch tamtych sztuk
On podpity jeszcze słabo wjechał w bok
Paranoja, kiedy je zobaczył, to mu zryło mózg
One zanim powiedziały coś, usłyszały huk
Drzwi jebnęły, poblokował je w pizdu
A miały być strzały, ej
(psi psi psi) , ej (psi psi psi)
Ej (psi psi psi) , ej (psi psi psi)
Strzały, ej (psi psi psi) , ej (psi psi psi)
Ej (psi psi psi) , ej (psi psi psi)
A miały być strzały, ej
(psi psi psi) , ej (psi psi psi)
Ej (psi psi psi) , ej (psi psi psi)
Strzały, ej (psi psi psi) , ej (psi psi psi)
Ej (psi psi psi) , ej (psi psi psi)
Kulturystyka, chodził w ubraniach dla dzika
Podwalał sobie po siłce
Żeby wyjść na zawodnika
Ciągle na cyklu, ciągle na winklu
Testem nabite graty, prolongatum jest, byczku
Lubił polecieć z dziadem
Lubił polecieć z crackiem
Z zerwanym dachem, pobił geja w Enklawie
Nie wie, co się dzieje
Każdą sztukę klepie w zadek
Zaraz będzie dym
Tamta przyszła tutaj z tym i tym
Obaj wyłapali z bani, tamtego już wyjebali
Leży se na Mazo w szoku, że go ktoś uwalił
Podjechały chamy, koledzy tamtej damy
Ożenili parę kos
Trener mówił "bomba albo sztos"
Strzały, ej (psi psi psi) , ej (psi psi psi)
Ej (psi psi psi) , ej (psi psi psi)
Strzały, ej (psi psi psi) , ej (psi psi psi)
Ej (psi psi psi) , ej (psi psi psi)
Strzały, ej (psi psi psi) , ej (psi psi psi)
Ej (psi psi psi) , ej (psi psi psi)
Strzały, ej (psi psi psi) , ej (psi psi psi)
Ej (psi psi psi) , ej (psi psi psi)
Kiedyś miał klops, kiedyś miał sos
Kiedyś to był ktoś
Miał kobietę, co za jego długi ojebała dom
Typ kobiety rider chick, oczy brąz
Ciepły głos
Pokornie przyjmie, co podaruje los
Wierna jak pies, on jednak wolał brąz
Nie miał chęci na seks, znosiła każdy cios
Sreberkami zaśmiecony dom
Przelało się, już nie będzie żonką
Poszedł w obieg tak jak, mordo, bongos
Gałę robił zgredom na okrągło
Choćbyś wyczarował dżina, nic by nie pomogło
Zamienił się w zwierzę opętane
Znaleziono ciało na Górskiego pod
Filarem po złotym strzale