Kojot, Oxon - PEGI 18 tekst piosenki (lyrics)
[Kojot, Oxon - PEGI 18 tekst piosenki lyrics]
Ty pewnie nie znasz mnie, bądź
Teraz gotów, otwieram pokój
Chcę zmieniać lokum karmiłem bestię
Wychodzi wreszcie chimera z bloku
Afera w toku, zagęszczam rymy, jestem w amoku
Chcesz to policzyć
A masz deficyt tych teraflopów
To my technicy
Czyli cyrkowcy - powiedział Sokół
Że przeminiemy, my Eminemy, z podziemia mroku
Mam se dać spokój, zaprzestać lotu
Lecz zbieram focus by zrobić fuzję
Rozjebać w chuj jak Vegeta z Goku
Scena w szoku, a ten kto czekał
To nie dowierza
To musiało powstać jak Mroczny Rycerz
Do czego zmierzasz? Niе ma co czekać
W ciemności zwlekam się z mеgo leża
I was ostrzegam - ten
Track wyświetla znak nietoperza
Twoi idole, zamknięta kasta jak scena-senat
Na backstage'ach nam siema, siema
A jest bariera na twarzach maski
Tu każdy chronić tak chce twarz teraz
Więc traktują nas jak wirus i udają
Że nas nie ma to śmieszna era
Parodie same jak Austin Powers
Choć nie jestem księdzem
To dasz mi wiarę na tacy z darem
Biłem głową w mur długo dosyć
Choć straszny talent
Podnoszę linię na wyższy poziom
To Barsy Tower
Lat tych parę zbierałem moc jak młodzi Saiyan
Tu, gdzie inni mają słaby
Przelot jak Kobe Bryant
Wbijam się w powietrze na max -
Skok jak w nowych Najach mów mi Tony Stark
Idziesz na złom jak Obadiah
Długopis nieskończoności, wersy płodzę ot tak
Zaraz ręka mi pierdolnie, tłumię moce od lat
A ta ręka ci pierdolnie
Kiedy powiedzą "Snap"
To za mądre, to za mocne
Jestem Profesor Hulk
Jesteś w mojej sieci, ziomuś
Ja to giga kątnik
Ma cię na oku zbrojny kolczak
Lepiej znikaj z łąki
Zniszczę cię jak Czarna Wdowa
Porozkminiaj wątki nie wrócisz do domu
Gdy napotkasz trzy pająki
Ktoś na mieście powie mi
"z ziomkiem spoko pizgacie
Jaki będzie z tego kwit?
Pewnie sporo!" - inaczej
Kojot dzwoni: ziomek, dziś
Co robisz w chacie?
Chuj, zajebię sobie hita jak Polo G Macie
Kradnę wam uwagę, robię to wybitnie jak Lupin
Skille mam magiczne, giniesz
Jestem wilkiem jak Lupin
Podpalam ci łepetynę, gaszę litrem Sambucci
Odpalam ich tracki
Tylko jak źle kliknę jak Kukiz
Łaków zjadam i zamawiam ich na Glovo
Blok obok
Idę sikać, ty potrzymaj drzwi jak Hodor
Ho-Hodor
Jesteś cofnięty w rozwoju, to nie prowo
No słowo gdy Cię zjadam
To odbija mi się wodą - płodową
On jest chorą osobą, rzadko łak stąd umyka
Też mam gastro, mąka, jajko
Wrzucam w panko umrzyka
Na śmierć pobity, bo był śliski
Skończył jak komunikat
Wchodził w dupę wszystkim
Pierdolony Janko Lubrykant
To dziś podniosę, nieważne
Ile ci pykło wiosen
Jak robisz siano - czy jesteś gwiazdą
Czy listonoszem
Podnoś poprzeczkę i dbaj o skillsy
Cię tylko proszę bo spalę cię na stosie
I proch wciągnę, dziwko, nosem
Słyszałem, że gadają
Że RapNokaut nic mi nie dał
Na co techniczny medal jak
Nie umiem ksywki sprzedać?
Nie mam z muzyki chleba
Krzesam w wersach iskry z nieba
Jestem zajebisty, mam skillsy
A wszystkie pizdy jebać
Jesteś w grupie "kiedy płyta?" albo "co
To za typ z Oxonem?" a może myślisz
Że już skończyłem z mikrofonem?
Nie wierzyli we mnie, a to dopiero intro
Ziomek lecę, nie patrz w górę jak
Przeraża cię bliskość komet
Bogowie rapu, na pozór silni - to pomówienia
Jestem jak Kratos - pogromca przybył
I Bogów nie ma ty jesteś bogiem? patrz na to
- zawijam w całun cię
Sam jesteś szmatą, nie wierzysz? możesz
To załóż się rap to zabawa jest dla nas
Dajemy hardcore w rymach
Każdy z nas dar otrzymał, rap to fun
Nie trampolina z podziemia wymarsz, Kojot
Oxon - to ta godzina dziwny Niemowlak
Czas powstać - witaj na narodzinach