Kojot, Oxon, Jędrek Wołodko - Tylko w snach tekst piosenki (lyrics)
[Kojot, Oxon, Jędrek Wołodko - Tylko w snach tekst piosenki lyrics]
Czarna owca, byłem mega chudy
Nawet jak na chłopca
Miałem tanie ciuchy, taka prawda
Obczaj, delikatnie mówiąc
Daleko do bananowca
Mało też mówiłem, trochę marna
Opcja, wszystko, co dostałem
To pogarda mocna
Chciało mi się płakać, chciało mi się
Krzyczeć, gdy pytali, czy to prawda
Że nie mam od dawna ojca (co?)
Wbijali szpilki
Wciąż w grupie silni jak wilki
Są, ciągłe docinki, głupie
Minki, byli dowcipni, co?
To brzydki sport, na w-fie
Szepty "weź wytnij go"
Co, co? Życie to nie piknik, przywyknij
Byłem jak "zniknij stąd"
Wtedy poznałem się z rapem
I nie przypuszczałem, że da mi tak wiele
Pisałem teksty, a oni się śmiali
Że Kamil chce zostać uznanym raperem
Ziomek mi mówi, że robimy cypher
Bo słyszeli o mnie, chcą walczyć z frajerem
Ja wpadam jak bestia i niszczę każdego
A cała publika ma ciary na ciele
Wracam do domu tak samo jak
Zawsze, a jednak inaczej, zmieniło się coś
Mam w dupie to wszystko, mam w
Dupie tych typów, rozpiera mnie duma
Mam siłę i moc
I przyjdzie czas
Kiedy to wszystko potwierdzę więc idę spać
By dalej móc śnić swoje sny o potędze
W puch nie dam Wam rozbić swoich snów
Oddać się mocy obcych słów
Znów skulony w mroku
Przyszłość wyśnię sobie sam
W puch nie dam Wam rozbić swoich snów
Oddać się mocy obcych słów
Znów skulony w mroku
Przyszłość wyśnię sobie sam
Od zawsze się czułem tu trochę jak obcy
(obcy) , zgubiony jak ET
Nie cieszyły sporty, więc śmiali się chłopcy
Z takiego co inne miał od nich nawyki
Nigdy fizycznie nie byłem zbyt mocny
(mocny) , chciałem mózgowi dać wycisk
Często samotnie w natłoku emocji
By swego wkurwienia nie odbić na nikim
W głowie ujebałem sobie koncept
Że to życie jednak być może końcem
Chcę rozpalać ogień, nim zgaśnie moje słońce
Nieistotne nawet jaką na tym zrobię forsę
Niezrozumiałe te plany przez resztę
Brały w łeb
Porażki częste i kpiny ze mnie: "patrz
Jaki zjeb" (wiesz, jak jest)
Wiesz, jak jest, ktoś się wyróżnia
Każdy z niego szydzi
Brałem to do siebie, jakbym, kurwa
Miał się czego wstydzić
Mam prawdziwą pasję w sobie, skumaj, klaunie
Nie dowidzisz? Nie ma szans, że zgaśnie
Żaden psubrat jej mi nie obrzydzi
I choć nie raz wydawało się
Że marzeniu chce przeczyć wszystko
Mówili mi, że żyję w nierealnym
Śnie, nie chcieli wierzyć
Lecz bez przerwy cisnąć
Czasem mnie prowadziło szczęście
Czasem gniew, nigdy lęk i wiesz
Że mi wyszło?
Ich słowa były jak pusty dźwięk
Gdy moimi tu co dzień
Zmieniam w sen rzeczywistość
W puch nie dam Wam rozbić swoich snów
Oddać się mocy obcych słów
Znów skulony w mroku
Przyszłość wyśnię sobie sam
W puch nie dam Wam rozbić swoich snów
Oddać się mocy obcych słów
Znów skulony w mroku
Przyszłość wyśnię sobie sam
W puch nie dam Wam rozbić swoich snów
Oddać się mocy obcych słów
Znów skulony w mroku
Przyszłość wyśnię sobie sam