Koniec Świata - Herbata z Kokainą tekst piosenki (lyrics)
[Koniec Świata - Herbata z Kokainą tekst piosenki lyrics]
Z pamięci odmawiasz treść
Różaniec z najcięższych łez betonowa mgła
Szara szaruga szura butami o krawędź dnia
Jesteśmy chorzy na kicz, dezinformacyjny syf
Na kłamstwa wieczne jak mit
Na krzywo wrośnięty krzyż
Nieudolny byt, zamknięte szlaki na szczyt
Wszystko zamienia się w nic
Patrzę jak sobie piją herbatę z kokainą
Jak z nosa leci im śnieg
Słyszę jak dzwony biją, i jak znów święta idą
W tłoku spoconych serc
Zwęglonej zimy smród wywlókł
Mnie z mieszkania na rozstaje ślepych dróg
Wytarłem z kurtki swojej brud
Po drodze księżyc grał mi pieśń
O tym czego nie dam rady sam już nieść
Często opieram się o już gasnący mój cień
Zaciskam dłonie w pięść i
Ciebie też trzymam część
Myśli skraplają się w pot, sierpem o sеrce
O młot zawsze tu będę o krok
Patrzę jak sobie piją hеrbatę z kokainą
Jak z nosa leci im śnieg
Słyszę jak dzwony biją, i jak znów święta idą
W tłoku spoconych serc
Jesteśmy jak kwaśny deszcz
Wsiąkamy w zatrutą pleśń
Biegniemy tam, gdzie jest ból
Gdzie samotności jest tłum
Zostawiam łóżko za dnia niepościelone jak ja
Zabieram to co się da
Już tłuszczem skleił się mrok
Stary olej i pot
Szukamy tajemnych przejść w duszach
Umarłych już miejsc betonowa mgła
Szara szaruga szura butami o krawędź dnia
I niech się żmije wiją na szyi serpentyną
Jak pełza spłoszony deszcz
Tam jedzą i się ślinią
Kebaba z pępowiną resztek śmieci i łez
Patrzę jak sobie piją herbatę z kokainą
Jak z nosa leci im śnieg
Słyszę jak dzwony biją, i jak znów święta idą
W tłoku spoconych serc