Kubanczyk, Siles - Jeden łyk tekst piosenki (lyrics)

Kubanczyk

Kubanczyk [Jakub Michał Flas] Szczecinie, Polska 🇵🇱

[Kubanczyk, Siles - Jeden łyk tekst piosenki lyrics]

Na sam szczyt, déjà vu, American dream
Bubble tea, c'est la vie, ona obok i
Spełniamy znowu sny, to jest bloków krzyk
Proszę Boga tu o zdrowie dla mych ludzi dziś
La vida loca, ziomy wciąż w Reichu
Bo bida na blokach
Bez perspektywy,  a co zrobił chłopak?
Byku, sam zobacz (byku sam zobacz)

Z butelki jeden łyk, ale woda, nie gin
W becie sportowy tryb
W radiu gra znów nasz hit
Pamiętam, płonął spliff, może dwa, albo trzy
Bez celu furą trip i napisałaś ty
Z butelki jeden łyk, ale woda, nie gin
W becie sportowy tryb
W radiu gra znów nasz hit
Pamiętam, płonął spliff, może dwa, albo trzy
Bez celu furą trip i napisałaś ty (ej, wow)

Z pustego nie naleję nawet Salomon


Ale ja mam na imię Norbert
Tam skąd pochodzę chłopaki mają w dupie modę
Choć noszą drogą torbę
Wyrzucam te wersy na kraj
Tak jak Don Diego te ciosy na mordę (aaa)
Dlatego już mnie nie pytają skąd jestem
Miasto jest na mapie na dobre
3 litery ze mną, LBC, liczą
Się dla mnie ludzie, nie becel
(becel) i tak ułożymy go po sam sufit
Teraz polaliśmy tylko metę (metę)
Jestem głodny jak grrr, grizli
Patrzą na moje ruchy, bo jestem na wizji
Lepiej pohamuj słowa, poukładaj myśli
Wolę być widzem, jeśli życie to jest wyścig
(yeah) szczury dalej biegną
Ale ja wolę podziwiać piękno (wow)
Tu gdzie kaszmir ukryte jest piekło
Wartości zostały przyszyte metką
Jak poznasz takich, co nie lubią
Patrz na twarz, oczy mówią
Gdy usta kłamią kolejny raz (yeah, yeah)
Czysty tak jak woda, od kiedy pamiętam, ej
Od kiedy pożegnałem was

Z butelki jeden łyk, ale woda, nie gin
W becie sportowy tryb
W radiu gra znów nasz hit
Pamiętam, płonął spliff, może dwa, albo trzy
Bez celu furą trip i napisałaś ty
Z butelki jeden łyk, ale woda, nie gin
W becie sportowy tryb
W radiu gra znów nasz hit
Pamiętam, płonął spliff, może dwa, albo trzy
Bez celu furą trip i napisałaś ty

Mam moich ludzi daleko
Chłopaki z ZST tu jeszcze polecą
Gadki to nie na telefon
Już jeden mój ziomal miał za dużo echo
Miało mnie tu nie być, ale jestem
Piszę wersy blisko do dwudziestej
Kiedyś pewnie waliłbym tą kreskę
Ale już dorosłem, no i nie chcę tego więcej
A ja jestem Kuba, Salomon nie nalał
I to nie są cuda
Kochamy te szare podwórka, gdzie
Graliśmy w piłę, a potem się lała ta wóda
Wtedy nie sądził nikt, że tu się uda
(yeah, yeah)
Na palcach ręki policzę przyjaciół
Bo niewielu można zaufać
Jak piasek, przez palce nam lecą te lata
Jesteśmy z jednego trzepaka
Na osiedlu graliśmy w kratki
Niektórym już kwiaty się spłata
Pewnie bym z nimi na górze gdzieś latał
Lecz pojawiła się w porę
Już byłem na dole i nigdy nie wracam

Z butelki jeden łyk, ale woda, nie gin
W becie sportowy tryb
W radiu gra znów nasz hit
Pamiętam, płonął spliff, może dwa, albo trzy
Bez celu furą trip i napisałaś ty
Z butelki jeden łyk, ale woda, nie gin
W becie sportowy tryb
W radiu gra znów nasz hit
Pamiętam, płonął spliff, może dwa, albo trzy
Bez celu furą trip i napisałaś ty

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować