Marek Grechuta - Knajpa tekst piosenki (lyrics)
[Marek Grechuta - Knajpa tekst piosenki lyrics]
Wracano z rautu nagie ramiona w bransoletach
Pochylały się nad brukiem
Równolegle, poziomo i w ukos
Z gestów dam wynikało, ze chcą
Spędzić wieczór w gabinetach
Pic wesoło i długo, o, o, o, o
Błysła zabawa, nie było gwiazd
Nie wiadomo było czy noc już schodzi
W cieniu jedwabnych ścian nie ma ulic, miast
I nikt nie przechodzi
Z gestów dam wynikało, ze chcą
Spędzić wieczór w gabinetach
Pic wesoło i długo
Glosy w pijaństwie gasły
Głaskały się coraz dalej
Smukły pan całował ażurowe pantofelki
Jedna para tańczyła
Spadała komenda: Pij! Pij! Nalej!
Z ust panienki w sukience lila
Gulgotały nad kieliszkami butelki
Gulgotały nad kieliszkami butelki
Gulgotały, Gulgotały, gulgotały
Nagle! Zaczęły się przesuwać katy gabinetu
Żeby nie upaść musieli osiąść
Czarne, nocne okna błądziło
Ze ściany, na ścianę
Kwadraty posadzki goniły, goniły
Za daleka meta wydęte banie Portier
Wirowały nad stołów oceanem
Wirowały nad stołów oceanem
Usiedli, usnęli, Gabinet jak wagon
Pomknął ku świtowi pomknął ku świtowi!
Głowy pijane odrzucili w tył!
Żyły im nabrzmiewały krwią i alkoholem!
A z niemocy tych głów, z gorączki żył
Realizuje się fantom golem
Realizuje się fantom golem!
Byłby może zmiażdżył te gromadę
Ale oto w liryce dalekiego tanga
Zaczął dźwięczeć codzienności motor
Zmieniło się niebo blade
Zmieniło się niebo blade!
W jaskrawy, prześwietlisty hangar!