Marek Grechuta - Lanckorona tekst piosenki (lyrics)

[Marek Grechuta - Lanckorona tekst piosenki lyrics]

Widok z balkonu willi w Lanckoronie
To panorama bitwy zwyciężonej
Pola przez które nie popędzą konie
Póki nie będzie zboże wykoszone

Na pochyłościach rozłożone paski
Żółto - zielone wstążki od orderów
Których nie noszą - jedyne oklaski
To skrzydła wrony wśród zboża szpalerów

Lanckorona, Lanckorona
Rozłożona gdzie osłona
Od spiekoty i od deszczu
Od tupotu szybkich spraw

Stół nakryty wyostrza łyżki profil
A cerata pod nią błyszczy się w kratkę
Kształty i wzory dla których chlorofil
To jest dzbanek na miętową herbatkę

Widok na stronę dojrzałej przyrody


Przesila się w oku w nawałnicę ziół
Dmą aromatów przeźroczyste kłęby
Rozległa forpoczta wyplecionych buł

Lanckorona, Lanckorona
Rozłożona gdzie osłona
Od spiekoty i od deszczu
Od tupotu szybkich spraw

Stroma uliczka wiedzie do piekarni
Stygnie na półkach zwyciężona gleba
Młoda dziewczyna sypie dla ptaszarni
Pachnące ziarno w kształcie grudek chleba

Lanckorona, Lanckorona
Rozłożona gdzie osłona
Od spiekoty i od deszczu
Od tupotu szybkich spraw

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować