Młody Dzban - Zapach Chloru tekst piosenki (lyrics)
[Młody Dzban - Zapach Chloru tekst piosenki lyrics]
Ej działasz na mnie jak
Magnes też masz dwa bieguny, ej
Czuje się jakbym badał piękno świata dzisiaj
Wtedy gdy zjadłem kwasa dostałem w
Zamian bad tripa
Wychodzę z kąpieli zakładam szlafrok
Ona szarpie uczucia jak struny
Jej psiapsi w tle na garach gra wciąż
Tekstu nie zrozumiesz i nie zmienisz
Dostałem w głowę szklanką
Ten gatunek muzyki nazywam szlauf-rock
Łykam kęs konserwy
Odkąd wbiłem chuja w gluten nazywam
Na nowo chleb powszedni
Zakładam rękawice, ale nie do oktagonu
Poszedłem umyć kibel bo chilluje
Mnie ten zapach chloru
A w tle wciąż para ram para ram pam
Znowu makrele se zjemy w przerwie
To wszystko będzie nasze tylko
Najpierw kredyt wezmę zanim kurwa szczezne
Zabiorę Cię na słonce lecz
Na ciemna stronę pierwej
Podaj mi wiadro dobrze wiesz
Czemu się pytam ej bo kręcisz mnie tak
Że zaraz się tu zerzygam ej
Z łezka w oku wspominam czasy kiedy płakałem
Kochanie, akceptuje Cię tak jak wyzwanie
Żeby przeżyć z Tobą życie i
Nie chcieć się powiesić
Schowaj nóż, to nie masło jest, to moje plecy
Gdy skacze rozum po głowie
Gdy marzenia tak płaskie
Że jedyne co mogłyby zobaczyć w 3D to trzy
D po XD wtedy o nich komuś opowiesz
Pakuje walizkę dobrze wiesz
Że to zrobię i tak jutro wstaje do pracy
Będę robić hajs w plikach
Smolić cweli jak spliffa
A jak trzeba to też pchać przypał
Nie potrafię być ze stali ziomalem
Walizka mnie ocenia bo znów mylę
Słowo spakowałem ze spanikowałem
Dobrej nocki w myślach się uśmiecham bo
Na śniadanie znów szprotki ból mocny
W myślach uciekam pisać zwrotki
Może nie dzisiaj, lecz jutro będę wolny
Może nie dzisiaj, lecz jutro dotknę forsy
Zgarnę propsy, wbije z szampanem na korty
W myślach uciekam pisać zwrotki
Może nie dzisiaj, lecz jutro będę wolny
Chciałbym na obiad choćby eskalopki
Moje marzenia, mojego szefa dziecka nocnik