Opał, Gibbs - Alicja w Krainie Dziwów tekst piosenki (lyrics)
Opał [Łukasz Opiłka] Chorzowie, Polska
Gibbs [Mateusz Przybylski] Kłobuck, Polska 🇵🇱
[Opał, Gibbs - Alicja w Krainie Dziwów tekst piosenki lyrics]
Papa na dwie zmiany jebał
Czasem brakowało: "synu przebacz"
Ale nigdy chleba
Mama nauczyła kochać, papa jak skakać
Po drzewach mały chłopak w starych skokach
Nauczony jak się nie bać
Mama na dwie zmiany
Papa na dwie zmiany jebał
A jak sąsiad pytał: "co tam?" stara śpiewka
Stara bieda mama na dwie zmiany
Papa na dwie zmiany jebał
I dlatego w swoim życiu się nie boję przemian
Ile sił straconych, pot wylany ze zmęczenia
By mały Łukasz nie czuł
Wstydu przy starszych kolegach
Biegając w cichobiegach po
Podwórkach niewinności
Ten świat zaczarowany
Jednocześnie był tak prosty
A to co nosił syn mej siostry
Teraz Łukasz nosi nie boli ciuch z Lacosty
Boli jak się z tym obnosisz
Nie pierdol o zazdrości, co ty
Nie chcę czuć się gorszy tylko dlatego
Że nie miałem większych możliwości
Dzisiaj mam lepsze skoki
Lecz nie z tego czuję dumę a z tego
W którą stronę skoki obrały kierunek
Jak miałeś czelność śmiać się
Że mam dziurawy t-shirt
Dziś chodzę w swoim brandzie Voodoo
Kto komu wbił szpilę?
To co przeżyłem kształtuje małego chłopca
Kroczę po świecie zbudowanym
Na innych wartościach mam swoje cele, typie
Ty se strugaj celebrytę dożyłem czasów
W których bycie zwykłym jest niezwykłe
Zanim ostatni raz powiemy sobie
Szczerze w twarz komu z nas całe życie wiał
Mocniejszy w oczy wiatr
Nigdy nie zrozumiesz
Co naprawdę siedzi w nas
Bo mam z muzyką dożywotni podpisany pakt
I choćbym nigdy w życiu
Nie usłyszał żadnych braw
To wolę słuchać ciszy
Niż twoich zmyślonych kłamstw
Każdy z nas jest misjonarzem
Swoich uczuć w świat
Na wieki wieków amen, muzyko, do końca graj
Moje miano: artysta, cechuje mnie ambicja
Wchodzę w świat jak Alicja
Głęboko jak Ann Lisa
Doświadczam, empirysta, moja wiara zawisła
Lecą ślepo tak jak ćma
Gdy pojawia się liczba
Tak łatwo cię przeczytać, suko
Czytam ci w myślach każdy nagle wielki brat
Każdy chciałby skorzystać
Miałem sen a w nim wizja
Miasta płoną na zgliszczach
Umierając w hospicjach pierdolą
O subskrypcjach
W pozłacanych grobach sala żałobna jest pusta
Zostanie po tobie tyle ile
Zostawisz na ustach okazje jak Rudy Gobert
No bo żaden nie przepuszcza
Ziom biega, ziom rzuca, uliczna koszykówka
Więc żyję w świecie zbudowanym
Na tej kanwie różnic
I nie mogę w to uwierzyć
Jak bardzo jest próżny
Prosty slogan, nawet wrogowi nie życzę chujni
Cieszmy się zwykłą herbatą
Tak jak kapelusznik, opał
Zanim ostatni raz powiemy sobie
Szczerze w twarz komu z nas całe życie wiał
Mocniejszy w oczy wiatr
Nigdy nie zrozumiesz
Co naprawdę siedzi w nas
Bo mam z muzyką dożywotni podpisany pakt
I choćbym nigdy w życiu
Nie usłyszał żadnych braw
To wolę słuchać ciszy
Niż twoich zmyślonych kłamstw
Każdy z nas jest misjonarzem
Swoich uczuć w świat
Na wieki wieków amen, muzyko, do końca graj
Zanim ostatni raz powiemy sobie
Szczerze w twarz komu z nas całe życie wiał
Mocniejszy w oczy wiatr
Nigdy nie zrozumiesz
Co naprawdę siedzi w nas
Bo mam z muzyką dożywotni podpisany pakt
I choćbym nigdy w życiu
Nie usłyszał żadnych braw
To wolę słuchać ciszy
Niż twoich zmyślonych kłamstw
Każdy z nas jest misjonarzem
Swoich uczuć w świat
Na wieki wieków amen, muzyko, do końca graj