Pau Bou - Nie ma na mnie płyty tekst piosenki (lyrics)

[Pau Bou - Nie ma na mnie płyty tekst piosenki lyrics]

Nie ma na mnie płyty jak na Nicka Fury statek
Nie ma na mnie płyty
Mam co dzień fury notatek
Kiedy napisałem pierwszy wers deal
Z góry z katem (Catem) może nie na buty ale
Rozjadę wam mury trackiem (truckiem)
Mój rap – koło w Solarisie
Kręci dupy wszystkim
Pół biedy jeśli przy twoim
Się ktoś choć wyśpi nie jem w pościeli a mam
Obok dwie wielkie miski
I jestem tak świeży że Elon
Jeszcze o mnie myśli
Mam pojebanych ludzi zrzucają mi
Się na papier nie robię jak Motorola i
Rubik siana na klapie (clapie)
Jak płynę – od razu nie
Marnuję czasu na trapie
Szacunеk dla waszych matek
Uczciwych choć biorą w łapę
Wciąż jestem tak prawdziwy żе
Montaż mnie pewnie utnie ty jesteś pro bono
(Bono) na niby – mówisz wciąż o gównie
Twój uliczny credit nie styka ci
U mnie na wkupne więc nie bój się zapytać o
Wszystko co jeden bóg wie
Przejrzyj na oczy i przestań robić na oko
Masz wersy które już na
Papierze nie będą spoko
Mam cię powyżej uszu a głowę noszę wysoko
Jak miałeś się uczyć kultury
To słuchałeś Toto
Daję ludziom siebie ty siebie
Z góry traktować
Chodź w Scrabble cię rozjebię jak
Liczysz na dobre słowa
Choć czasem zrobię byka
Pau Bou to nie święta krowa
Tylko jak nocą Ortegę słychać
To mam Patronite (Patr00 night)
Ja jestem jakiś i pewien, ty jakiś pewien
Niszczenie waszych paczek to
Sens pracy #Fedex
Jak umiesz liczyć licz na to
Że rak mnie wjebie jak wpadniesz po mnie to
Chyba mnie zapowiedzieć
Mam takie ego że "żegnaj
Pawle" czytałem sobie
Jezu już nic z tego, dzbany leją wciąż wodę
Zawsze dam temu wyraz ale nie zawsze słowem
I nie wzbudzam sympatii
Z wami Roksę już mogę
Beton mi wsiąkał w krew
Krew z powrotem w beton
Od takich jak ja lata
Wstecz Żabki wciąż skrzeczą
Choć miałem najebane w garze
Nie zrobiłem leczo
Dziś żyję na dobrych stopach od
Kiedy człowiek jest rzeczą
Żyję na dobrych stopach jak
Jubilerzy i techno
Żyję na dobrych stopach jak
Twoja dupa z kamerką
Byliśmy kiedyś w niebie
W życiu nie będzie ze mną
Szukała mnie ze świecą ale potem
Coś w niej pękło masz karierę przez drut
Ale nie taką jak Kanye
Nie znosisz złotych jaj
Ale bez weta normalne
Tak chciałeś być na karcie
Że nie czytałeś kartek
Nie uciekniesz elektro
(Electro) choćby złoty był Parker
Nie jesteś dobry, śmieszny
Zamknij się w skicie
Prędzej na słońcu znajdę życie
Niż na twojej płycie
Ktoś musiał ci coś wkręcić jak
Podbił z dobrym bitem
Testuj mnie na produkcji
Będziesz żywy jak Prypeć
Wciąż robię to co kocham i
Na całusach nie kończę
Słucham jedynie siebie
A czasem ci dupę włączę
Masz nosa do ścierwa
Nie lubisz się z dobrym jointem
Jesteś jak Big Freedia
Bo byłeś podobno chłopcem
Mam żółte papiery to
Wypchany portfel dwusetek
Płynę jak pojebany nawet jak to był przeciek
Cierpliwy jak Yoda
(Joda) , techniczny jak Tekken (Teken)
Skill nie przeminie mi z wiekiem
A nawet i z wiekiem
Chujowy ze mnie model i serwisy mną gardzą
Twojego flow nie może przetrawić
Już nawet Python twoja dupa się stroi
Słońce nie będziesz gwiazdą
Możesz mi gówno zrobić, Tio Salamanco
Mam tyle krwi wokół że
Złomiarzy aż świerzbi ręka
Tylko murator jest gotów ocenić ten materiał
Pierdolę Woodstock choć dalej bujam
Się w Pogo (pogo) deskach
Nie nadaję nic kurwom choć słałem
Wam psa do mieszkań
Jestem z tyłu za wrogiem ty
Wrogom trzymasz łeb w tyłkach
Ja mam twoją dupę na głowie
Znowu dzisiaj przyszła
Nie mówię Mario do niej choć
Jara mnie jak ja listka
Za chwilę pluję ogień a ona skacze na grzybka
Znów jakiś stary śmieć w
Plastiku stara się skitrać
A polska młoda krew jest
Czerwona biała i płytka
Znów chce mnie wydać
I widzieć na czarnych listach
Mój każdy wers jest brudny jak
W głowie księdza ministrant
Znowu na robocie jak Ala – nie ma już kota
Pewnie gapi się na płocie jak
Grube sumy znów motam robię krok za krokiem
Nie skończę robiąc crocka
Mam gorące wersy, po gigu piję piwo i pokal
Jestem za pewny siebie nie
Chcę waszego szacunku humanistyczny zjebie
Nie mam linii bez punktu
Choć mam rap jak warzywniak
Wszystko idzie mi z gruntu
Nie mogę palić złotych, więc parę pale funtów
(Funtów) potrafię dobrze składać nikt mnie
Nie wziął z ulicy dla dorosłych jest technik
(Technic) , dla dzieci LEGO City
Nie mogłem się opanować
Znów miałem zjeść tylko featy (fity)
Narobię tyle sosu że jeszcze
Mi spuchną mi pity nie pracuję w markecie a
Ciągle rozkładam zwroty
Mam tyle flow że mam schizofrenie
I pytam "kto ty?"
"Weź przejdź się w moich butach"
Pierdolą już tylko boty
Tak jesteś niby twardy a miękki #pas cnoty
Znowu na robocie na nich siada już mech
Wióry lecą szybciej niż nieślubne
Małpy Dre z drzew
Jak Madagaskar bo zalewa mnie
Tylko biała krew no a ten nie wyjęty po
Biopsji to mój jedyny szef (szew)
Ciągle wypluwam płuca, ale nigdy nie sapię
Nie siedzę na krześle
Jak Jay Kay mam prąd w czapie
Smutny jak mol w uchu, wesoły jak dur w japie
Smutny jak dur w brzuchu
Wesoły jak mol w szafie
Dzieci biorą się z brzucha a
Suki tylko z sałaty
Ta twoja jest jak Koston, bo robi tylko gapy
Jem całe dyskografie jak robię skity i skaty
A jak zapiszę papier to półki
(pułki) wychodzą z szafy
Nie miałem nigdy formy a
Cały czas robię babki jak pójdę z torbami to
Tylko biorąc wasze matki
Im bardziej się otwieram tym
Bardziej idę do bańki
Jak wpadam was wjebać to
Jedyne głodne kawałki
Palę łaków jak chrusty ty wolisz krem i rurki
Twój warsztat jest tyci
Dalej wracaj klepać formułki
Tylko dla widoku czasem spadam
Na niższe półki pierogi nie tylko w święta
Nie tylko rano bułki
Nie masz do mnie podjazdu
To nie jest miejski urząd
Mój rap ich wciąż dotyka
Jak Thor - ciągle się burzą
Macają ciągle kule ale nic im nie wróżą
Ja dbam o linie ale nie trzymam
Niech was wkurzą

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

Dodaj rozszerzoną interpretację

Jeśli wiesz o czym śpiewa wykonawca, potrafisz czytać "między wierszami" i znasz historię tego utworu, możesz dodać interpretację tekstu. Po sprawdzeniu przez naszych redaktorów, dodamy ją jako oficjalną interpretację utworu!

Najnowsze dodane interpretacje tekstów

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować