Peja - Na powierzchni tekst piosenki (lyrics)

[Peja - Na powierzchni tekst piosenki lyrics]

Rychu Peja SoLUfka lA, White House
Na powierzchni, tak

Stary wyga rapu
Wciąż się param tym rzemiosłem
Nadal Charlie Charlie jak u Ani Dąbrowskiej
Nadal jest postęp, bo ja sam odczuwam progres
Nowy rok i nadzieje na
Najlepszy w życiu okres
Siedzę wygodnie i planuje swoją przyszłość
Piszę tekst o tym jak będzie
A nie o tym jak było
Grzeszne życie się skończyło
Teraz Richie na powierzchni
Z dala od bez sensu życia codziennego
Wierz mi że się odechciewa bytu
Który pozbawia godności
Z dala od złości, próżności i samotności
Ja spragniony tej miłości
Bo tak bardzo jej pragnąłem
W hektolitrach gołdy utopiony, tak płynąłem


I sam nie wiem skąd wziąłem tę siłę
By się zatrzymać widocznie w tym wrażliwcu
Drzemie niespożyta siła
Chcę żyć, bo kocham życie
Chociaż chciałem je zrujnować
To wychodzę na powierzchnię z Boską pomocą
Zobacz

I wychodzę na powierzchnię
Bo na dnie nie było nieźle
Chcesz to w syfie grzęźnij
Ja ci powiem – nie ugrzęznę
Zwykły śmiertelnik, który błądził
Dziś to pewne
Że wychodzę na powierzchnię i czuję
Się z tym świetnie

I utrzymam się na wierzchu
Chociaż ciężko być na szczycie
Kariera jest jak stryczek dla
Tych niestabilnych życiem
Bo me życie to coś więcej
Niż nagrywki i koncerty
Moje dupy, moje kace, moje traumy
Jestem dzielny
'06 duchowo mocny, za pożycie wielkie dzięki
Nie wiem komu podziękować
Że nie wleciał nóż do ręki
Ten co w rapie zdobył wszystko
Walczy o swe człowieczeństwo
Czarny pijar to przekleństwo
Moje życie? Szaleństwo
Celem to Poznańskie Księstwo
Gdzie na jego zapleczach
Rujnowałem sobie życie, ten co z bólu wył
Ryczał nie chciał żyć mówiąc: "Nic
Dobrego mnie nie spotka"
Myślał na poważnie o pobycie w ośrodkach
Bo czułem tam od środka, że już gasnę
Że odejdę
Potrzebowem wsparcia, gdy tak sam cierpiałem
Bejbe

I wychodzę na powierzchnię
Bo na dnie nie było nieźle
Chcesz to w syfie grzęźnij
Ja ci powiem – nie ugrzęznę
Zwykły śmiertelnik, który błądził
Dziś to pewne
Że wychodzę na powierzchnię i czuję
Się z tym świetnie

Pijąc sok żurawinowy bez
Wódki odganiam smutki
Życie na powierzchni – temat
Piękny to choć nudny szaleć na trzeźwo
Trzeźwym okiem się przyglądać
Znam radość życia, nadchodzę, pełen spontan
Mroczne czasy na osiedlu
Gdzie robiłem z siebie śmiecia
W moim domu wiało chłodem
Ja wolałem biuro Miecia
Plotkowali, że odleciał
Ja odpowiem: "Wylądował"
W mojej sytuacji każdy by się rozchorował
I pewnie bym żałował
Brnął w to bagno tak bez końca
Bez nadziei na ratunek
Tak człowieka zgnoić można
Szczęśliwy człowiek co w imię miłości doznał
Tyle bólu, upokorzeń, że chciał umrzeć
Rozpoznaj uroniła byś choć łzę
Stojąc tuż przy mojej trumnie
Często w to wątpiłem więc
Wybiera życie skurwiel
Wśród bliskich na powierzchni
Nie masz o tym pojęcia
Sama nie wiesz co tracisz, już nie mówię
Bądź przeklęta

I wychodzę na powierzchnię
Bo na dnie nie było nieźle
Chcesz to w syfie grzęźnij
Ja ci powiem – nie ugrzęznę
Zwykły śmiertelnik, który błądził
Dziś to pewne
Że wychodzę na powierzchnię i czuję
Się z tym świetnie

Toksyczny syf, który moje życie zepsuł
Toksyczny syf
Toksyczny syf, który moje życie zepsuł
To nie, to, to nie dla mnie
Dla-dla mnie wo-wolę, wo-wolę prościej
Pro-pro-prościej, pro-pro-prościej
Napisać i złożyć, napisać i złożyć
Ca-ca-ca-całą prawdę

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować