Pezet, Peja, PIH - Śniadanie Mistrzów 2 tekst piosenki (lyrics)

Pezet PIH

Pezet [Paweł Kapliński] Warszawa, Polska

PIH [Adam Piechocki] Białystok, Polska

[Pezet, Peja, PIH - Śniadanie Mistrzów 2 tekst piosenki lyrics]

To ciebie rusza, w tym jest dusza
Wiatr przewraca kartki naszego scenariusza
Dziewięć muz Homera ociera łzy, się wzrusza
Akt I I dramatu, na rany Chrystusa
To nasze flagi na 8tysięczniku
Stóp naszych ślady widziałeś na Księżycu
Jest trochę bragga, ale większość o życiu
W czasach kryzysu - Śniadanie Mistrzów

Nie musiało się udać
Mogło być od drugiej strony
Na wysypisku śmieci przerzucałbym opony
Przyszłość z kryształowej kuli -
Nie byłem jej pewien
Wiedziałem - nie ty - to
Ktoś zrobi to za ciebie
Do życia z szacunkiem, nieraz ze skruchą
Nikomu nie jest obiecane jutro
Dlatego do ludzi wyciągnięta ręka
I miejsce przy stole, niezależnie od święta
Moja ewangelia, nie mów że nie wiesz


Dryfowałem na tratwie konsumując sam siebie
Mnich w świątyni wersów, pustelnik od lat
Nieraz było tak, że z tuszem mieszała się łza
Nie pisze o tym
Żaden lajfstajlowy szmatławiec
Jak idąc przez życie stajesz butem na grabie
A czas się nie waha, zapierdala dalej
Amen! Tak się skończy ten różaniec
Za mną jak z horroru, chciwych twarzy tłum
Mama mi mówiła
Jak się wspinasz nie patrz w dół
Ta sama nić, szpagat cudzej zawiści
Zszył nasze losy, na skórze szwy i blizny
Pamiętam pierwszy bit, pierwszą sesję
Pierwszy wers
Jak pierwszy śnieg, jak pierwszy seks
I to jak tłumaczyli mi, że muzyka
To tylko spacer naiwnego lunatyka


W Polsce nie mamy pełnych kont
Gdzie jest 6 zer
24-calowych felg w naszych Escalade
Ale jest to szczere co robię
Fake MC's sieją hejt
Wrzucą to na Kwejk znów i zmierzy to Facebook
Bóg jeśli jest to sam oceni
Ja jestem tu choć mówili mi
Że jesteśmy straceni
Ślady moich stóp tam, gdzie ulic bruk
Znają brud tej ziemi, możesz mieć ten hajs
Ale chuj się zmieni
Znów, to nie jest tak, że nie mam blizn
Plus chcesz zmierz też puls i wtedy przemyśl
Jestem mistrzem
Bo kiedy łapię za majka niszczę
Black belt, Michael Phelps nickname
Bo kiedy piszę wers
To jakbym na ośmiu tysiącach patrzył w niebo
I jestem mistrzem
Bo zawsze jestem lepszy od poprzedniego
I tu nie o to chodzi
Żeby pić Grey Goose i żreć fest bo wiem
Jak to jest być złym i
Mieć niebieskie oczy też

Obecnie w moim życiu nie
Ma miejsca na cierpienie
Zapisałem wiele bitów emocjami nadaremnie
Złe emocje były we mnie
Dzisiaj to przeszłość
Zawsze możesz stworzyć lepszy świat
Wbić kutasa w piekło
Surowy realizm kontra twój libertynizm
Możesz nie unieść ciężaru występków
Gdy tak zło czynisz na uśmiech się silisz
Z wielkim trudem dusza płacze
Przegrywasz swoje życie, kłamstwa, kace
Rozpacze dziś na problemy patrzę z
Nieco innej perspektywy
Uczę się na cudzych błędach
Żyję w prawdzie nie na niby
Nie chcę bohatersko zginąć
Jak osławionych 300
Druga część, Pihu, Peja, Pezet
Śniadanie Mistrzów to nie sztab kryzysowy
Bo trzem królom się powiodło
Dla nas Wall Street, Manhattan
Kiedyś Black Wall Street w Compton
Podpisali pakt o nieagresji ci
Ze słabszą formą plucie jadem na pionierów
To stało się już normą
Posiadam dar nadziei, jak Wielki Gatsby
Wciąż podążam za zielonym światłem
Nadal stop nędzy
Tu nocna zmiana bluesa pełni
Dyżur pod sklepem
Czasem zajrzę do dawnego życia –
Niby jest w dechę
Niby najlepiej, brak rozterek, też bym chciał
Wyjebane mieć na wszystko jak
Przed tym Leslie Chow
Taaa, Śniadanie Mistrzów 2
Aha goodbye, Adios! Ciao!

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować