Pikers, Koneser - Nie mogę już słuchać tekst piosenki (lyrics)
PIKERS
[Pikers, Koneser - Nie mogę już słuchać tekst piosenki lyrics]
Jak miałem tylko bucha, to oni lekką ręką
Wypierdalali kwity, się wpierdalali w bagno
Z kolejną szmatą, której poszerzali gardło
Dziś z ręką na sercu mogę powiedzieć
Że nie chcę być jednym z nich
Wolę puffać na wietrze, w tym deszczu
Poczekam sobie na kolejne zejścia
Z prawdziwym koleżką w bliznach
Po cholernych przejściach
Mam nadzieję, że przy mnie nie zejdziesz
Póki co to ona chce być wszędzie
Hajs, który tu robię to narzędzie
Nie sprawia, że jest pięknie
Nie zgasił nic ze mnie i niе obudził nic
I nie obudził nic, tylko większe wkurwieniе
Jeszcze większe nadzieje
Czego chcę sam? Tego nie wiem
Mówi: "przestań, wierzę w ciebie"
Fame skoczy, bądź pewien
Droga kończy się na drzewie
Udajemy codziennie, że może będzie lepiej
O nie nie, o nie nie
I tak siedzę i myślę tu o jej i o scenie
Wypchana moja szafa, wyjebana moja szmata
Codziennie masz głowę
Masz problem jak myślisz ponad normę
Nie przejdzie, tak sądzę, o nie nie
Ile da szczęście, te chwile na hazie
Czy może już jutro jak zwykle nie będzie
Czy byle zaklęcie coś wybiera ze mnie
Czy z rąk twoich może coś wyrwę nareszcie
Pozmienia się na dobre, to wezmę moją hordę
I staniemy na skarpie z browarkiem i joykiem
Aż zajdzie to słońce przy spalonej łące
Nie mogę już słuchać jak oni mieli ciężko
Jak miałem tylko bucha, to oni lekką ręką
Wypierdalali kwity, się wpierdalali w bagno
Z kolejną szmatą, której poszerzali gardło
Dziś z ręką na sercu mogę powiedzieć
Że nie chcę być jednym z nich
Wolę puffać na wietrze, w tym deszczu
Poczekam sobie na kolejne zejścia
Z prawdziwym koleżką w bliznach
Po cholernych przejściach
Ciągle o tym myślę, mam na sobie lucyfera
Chciałem tylko spokój
A ten wraca jak bumerang
Liczę na lepsze jutro
A miałem liczyć tu zera
Na jej twarzy smutno, kiedy widzi
Gdy umieram "Stop" - mówiła mi
"Mija znów kolejny rok" - mówiła mi
"Kiedy patrzysz, gubisz wzrok" - mówiła mi
Spadniesz ze mną tu na dno
Przecież mówiłem ci od początku
Od zawsze mam przy sobie wór
Tabletek w razie W
Chętnie to zje, zaraz coś się stanie tu
Nie powiem, że kocham, no bo dała parę głów
Upadałem na ten bruk
Teraz w głowie parę stów
Wylewam na beton, bo od dawna już nie mogę
Z dworu zapierdala metą tak
Że pierdoli mi głowę
Poddaję się lekom, paranoja bierze mowę
Karetką czy karetą i tak przez tą samą drogę
Parę razy w życiu byłem już po tamtej stronie
Widziałem szatana, jego skrzydła
Czarne folie pogodzony ze śmiercią
Ale jeszcze przyjdzie pora
Nie ma aktu zgonu
A już zacierali dłonie na mój koniec
To wieczna Rock'N'Rolla
Sumienie dusi nocą, ale to nie zmora
Demony na plecach szeptają, to nie wola
Wczesny, zimny maj, dlatego tu płonie kora
Nie mogę już słuchać jak oni mieli ciężko
Jak miałem tylko bucha, to oni lekką ręką
Wypierdalali kwity, się wpierdalali w bagno
Z kolejną szmatą, której poszerzali gardło
Dziś z ręką na sercu mogę powiedzieć
Że nie chcę być jednym z nich
Wolę puffać na wietrze, w tym deszczu
Poczekam sobie na kolejne zejścia
Z prawdziwym koleżką w bliznach
Po cholernych przejściach