Pogz, Zeus, Te-Tris - Lista Życzeń tekst piosenki (lyrics)
[Pogz, Zeus, Te-Tris - Lista Życzeń tekst piosenki lyrics]
Jarać się rapem
Widzieć w tym więcej niż łatwy grosz
Przy tym kieszenie mieć pełne
Więcej niż własnych rąk zobaczyć Paryż
(stop) , zobaczyć cały glob (haha)
Sny zamiast zimną wodą - zapić Sauvignon
Nowych linijek mocnych jak kilka tych starych
Tak pełnych woli i wiary
Że będą z nich robić dziary
Moi fani, oddani - to na was mi zależy
A nie na armi groupies
Głupszych niż dickriderzy
Być głową rodziny z żoną piękną, oddaną
Broić jak Stephen Griffin
Bronić jak Tony Soprano
Synowi na dobranoc życzyć tych pięknych chwil
Przy stole razem co rano -
To dla mnie happy meal
I wierzyć w tych co blisko są, idą wciąż
Nie pytają "Quo vadis?", bo dosyć
Mają "Qui pro quo", co?!
Dać wam klasyk, a nie tylko wydać płytę
Ja i moja lista życzeń
Zobacz, jak to życie zmienia
Się w zawrotnym tempie
Wstajesz rano, dalej biegniesz
Znów mija noc i dzień
Nigdy nie przestawaj prosić głośno
O coś więcej
Pojmiesz kiedy kosmos da ci wszystko
Czego chcesz
To jest moja lista życzeń! To
Jest moja lista życzeń!
Pierwszy Milion, tak jest!
W tylu miejscach na świecie
Chciałbym się obudzić
Przy boku mieć nie byle kogo, ale tylko ją
Tę jedną, z którą zechcę przenosić góry
A jeśli stawiać mury z nią
To z murów tylko dom
Tak bardzo chciałbym zabić złość
Znaleźć spokój w sobie
Zdusić w głowie tę ciągotę do zbierania blizn
I chyba stać się kiedyś ojcem
Patrzeć na to jak rośnie
Ten mały człowiek i ta
Światem fascynacja w nim
Chciałbym zarobić pierwszy mil-
Ale nie na Bentley'a
Kije od golfa czy Don Pérignon w parku
Życie to rollercoaster -
Perspektywa się zmienia
Chciałbym za to rodzicom parę
Problemu zdjąć z barków
Zrobić dla rapu trochę, dla ludzi więcej
Widzieć przyjaciół szczęście
Kiedyś rzucić kotwicę tam gdzie chcę i czuć
Że to właśnie jest moje miejsce
To jest moja lista życzeń
Ja i moja lista życzeń, to ja i moja życzeń
To ja i moja lista życzeń
(co?) - to ja i moja lista życzeń
Z każdym dniem
(co?) być choć trochę ambitniejszym
Nie chodzi o hajs
Nie piję do tego jak abstynenci
Co mogę dać, będąc takim samym, biednym?
Fortuna mi sprzyja, Bóg płaci mi alimenty
Być zawziętym, chcę ich zetrzeć na popiół
Opuścić miejsce w bloku
Spec od wyższych lotów
Zostawić ślad na niebie, na scenie litry potu
Po prostu żyć (żyć)
Życie nie jest godne, każda
Chwila jest ostatnią, iść
W nie odważnie, razem ze swoją wybranką być
Zanim konsumpcjonizm nas tani chwyci
Co trzecia para to nie my - jebać statystyki
Muzyki nie traktować jak szlaku do szmalu
Na statku pomału, pomiędzy sacrum profanum
I kilku fanów, dla których się liczę
Ja i moja lista planów, nie życzeń