Grubson, Pogz, Te-Tris - Ludzie tekst piosenki (lyrics)
Tomasz Iwanca
[Grubson, Pogz, Te-Tris - Ludzie tekst piosenki lyrics]
Nie zabrakło ich i mam nadzieję
Że nie zabraknie nigdy
Co gdyby nie moi ludzie?, nie myślę o tym
Tylko dziękuję
Że idą ze mną przez świat długi i szeroki
Upadki, wzloty, pośród bogactwa i biedoty
Piękna, brzydoty, mądrości i głupoty
Przyjaźni dotyk, co do joty
Ciągnie mnie do mojej floty
W nocy jak do światła ćma
A w dzień jak do kwiatów motyl
Kocham ten parchaty ród bo wśród parchów
Wspólna pasja od kołyski aż po grób
To nie cud, tylko ta sama energia
Przyciąga nas do siebie
Dlatego działy jak synergia
Cały czas na tej samej łodzi
Każdy woli swoje robić niż
Kopiować i się wozić
Kocham z wami tworzyć, kocham z wami trzodzić
A ty pamiętaj, parchem trzeba się urodzić
Chcę, żeby moi ludzie wiedzieli
Że umiem się dzielić
Czy to słodycz czy gorycz
Pijemy wspólnie ten kielich
Wciąż próbuję się zmienić
Nie próbuję wybielić
Przyjmuję swoją pokutę za
Błędny złudnej kariery
Znów, czuję jak kiedyś
Nie wierzysz to świadkiem Bóg
Znów, czuję jak kiedyś, twarze lojalne w chuj
Mam armię znów, nie stracę już nikogo z was
A jeśli jestem skurwysynem mów mi
To prosto w twarz
Chcę, by moi ludzie mieli swój
Dom w moim domu
Swój tron z moich tronów swój
Plon z moich plonów
Chcę, ale tu nie wystarczy lapidarny gest
That’s life jebać high 5 i cześć brat
Daj mi treść mała, daj mi ciepły kęs
Nie tylko seks, też, lek na męski łeb
Daj czerstwy chleb
Zjedzmy zęby na życia gardle
Kochaj, nienawidź, byle kurwa naprawdę
Nie muszę się obracać, czuję
Że jest przy mnie
Do wszystkich tak przywykłem
Podchodzę selektywnie
Słów nie rzucę na wiatr
Może to mnie odróżnia nie umiem tak
Nie mówię brat do co drugiego kumpla
Wiem, każdy ma własny świat
Obok milion spraw ale nie żyją dla – jakby
Z ich planów wyciąć A
Mimo, że czas nazwie to staroświeckim
Są takie oczywistości
Które trzeba by podkreślić
To dla moich ludzi, to dla moich ludzi
Bardziej nas ukształtowała beczka soli
Niż galony wódy
Mam o czym mówić i wiem o co chodzi teraz
Chcę wiernej grupy a nie
Kumpli na sobotni melanż
By co niedziela zmieniać niewygodny temat i
Już nie odbierać, nie otwierać drzwi
C’est la vie a ponoć nie ma ich
Kiedy bieda trzyma dystans
Są, jeśli to nie tylko konta i nazwiska
Tyle czekaliśmy na ten dzień zobacz
Ile tu znaczy nas głos
Zaczynaliśmy mając nic poza wiarą
Że nadejdzie dzień
Uwierz mamy ten w oczach błysk
I prowadzi nas jeden cel
W żyłach kipi nam gęsta krew
Serce wali jak młot
Tyle czekaliśmy na ten dzień zobacz
Ile tu znaczy nas głos