Pono, Fred, Bilon - Policyjne miasto tekst piosenki (lyrics)
[Pono, Fred, Bilon - Policyjne miasto tekst piosenki lyrics]
Dla mnie to jakby sprawa półprywatna
Od wypadku minęły prawie trzy lata
A Ty kurwo nie
Zdążyłeś powiedzieć przepraszam
I naprawdę chuj wbijam w Twoją skruchę
Bolą mnie plecy biorę tramal
I poprawiam buchem
Słyszałem na sprawie że pierdolnął Ci papuga
Jak z Tobą skończę będziesz tonął w długach
Bój się arcykurwo ja nie czuję strachu
Jebie Ciebie i Twoich koleżków po fachu
"By nienawidzieć psów znów miałem powód nowy"
Zimna szara ulica, niby nic a to granica
Co wytycza oblicza prawa nadużycia
W blokowiskach policja wiska na boiskach
Jak sadysta korzysta z prawa
Które ktoś im przyznał
To jest polityka strachu
Czysta forma zamachu w stronę dzieciaków
W świetle prawa paragrafów
Wszyscy są podejrzani, łapani
Z danych spisywani
Wszyscy są traktowani jak potencjalni skazani
Podczas gdy sami skitrani
Za mundurami są bezkarni
Dzieciaki siedzą za nich
W zakładach penitencjarnych
W gruncie rzeczy nie radzą
Sobie sami z problemami
By się wyleczyć pastwią się nad dzieciakami
Zwykły, szary krawężnik się pręży
Jak to wielki glina
Mina skurwysyna wygina się jak na filmach
Dobra każda przyczyna
Każdego z nas mogą obwinić
Oni chronią prawo
Kto ochroni Nas przed nimi?
Co to kurwa ma być? Czy to kabaret?
Jak tu żyć jak za nic czeka Cię areszt?
My chcemy żyć to nie przestępstwo
A często społeczeństwo traktują jak mięso
Nic się nie zmieniło, dalej jest hardcorowo
Przypierdolili się za twarz antypaństwową
Bili za to, że byli młodzi, pies dowodził
Oni także nie przeżyli matka ma
Się z tym pogodzić? No i co z tym kurwa
Zrobić? Przecież to utopia
Wypranie mózgu w ludzkich dusz agonia
Zepsucie nacji, żadna euforia
Kiedy zwyciężymy ja głośno krzyknę "Gloria"
To jest norma-orient na typów w uniformach
Orient żeby żaden Cię nie pojmał
Jak łapanka, chuj tam winny czy niewinny
W kajdankach na sankach
Dzieciak ma się czuć bezsilny
Nieomylny może tylko Bóg być jeden
To brutalny szary świat, a nie pachnący eden
Niszcz to, zastrzel, uwalaj na glebie
To jest nasze miasto, nie policyjne mienie
Co to kurwa ma być? Czy to kabaret?
Jak tu żyć jak za nic czeka Cię areszt?
My chcemy żyć to nie przestępstwo
A często społeczeństwo traktują jak mięso
Policyjne miasto, policyjna wieś
Policyjne państwo, amerykański trend
Weź to jeb, czuję wstręt, klnę jak szewc
Kiedy widzę jak władza powszechna
Całkiem absolutna, a dla ludzi wredna
Nie potrzebna mi tu taka polityka
Pieprzę to pojawiam się i znikam
Spójrz ile ludzi na ulicach zdycha
To choroba kraju weź każdego się zapytaj