Primore Cru, Dejwid, HuczuHucz - Nie obiecuję Ci tekst piosenki (lyrics)
[Primore Cru, Dejwid, HuczuHucz - Nie obiecuję Ci tekst piosenki lyrics]
Fury bo ty mi nie możesz obiecać
Że mnie nie rzucisz nie obiecam
Że zagości szczęście - prawda mówi
Że nawet jak je znajdziemy to
Tak łatwo je zgubić
Nie dam słowa Ci, bo to jedyne co mi zostało
Rzucam je do rymu by pokryło się nie złotem
A prawdą
Nie obiecam, że nie dorzucę do pieca
I spalę znowu w wódce te wspomnienia, miejsca
Przestań, robić w kółko te same wywody
Jestem facet - samochody, alkohole i wzwody
Nie obiecam sobie, że na grobie zagości
Więcej niż parę osób, zależy od lojalności?
Bzdura! Zależy ode mnie
Nie przyrzekam na nic bo to chyba nawyk
Że już tego nie zmienię
Nie mogę tobie niczego obiecać oprócz tego
Że prawdy o mnie dowiesz się w moich wersach
Nie obiecuję tobie nic już
Nic już nie jest pewne więc
Po co znów zawieść mam?
Często trudno przejść od słów do czynów i
Znów plątać się w obietnicach przyjdzie nam
Nie obiecuję tobie nic już
Nic już nie jest pewne więc
Po co znów zawieść mam
Nie obiecuję sobie nic już
Nic już nie jest dla mnie
Logiczne jak kiedyś tak
Nie obiecuje ci, ze jutro do ciebie oddzwonie
Jak szybko zrzucisz ciuch
Tak szybki bedzie koniec
Kiedyś serce było gotowe ponieść
Teraz uczucia mam, w elastycznym kondomie
I stronie, od alkoholu, się nie zataczam
To nie obiecam że kiedyś nie
Rozpiję się jak szmata
Bo zdrada to zdrada, wiesz
Jak wyrzucony kundel na mróz
Nie potrafię wybaczać
Obiecałem sobie jedno, porzadną kobitę
Mała chcesz do serca to, nigdy przez cipę
Mam za soba kilka zakończonych związków
Teraz mamy siebie, pod słowem nie wporządku
Bedą chciały wracać
Obiecywać jak na początku
Bo dałem im wspomnienia dobre jak oldschool
Nic mi nie obiecuj
O czym nie przestaję marzyć
Bo obłuda w końcu przyrasta do twarzy
Gdy będę chciał coś obiecać to
Mnie pieprznij w twarz
To mniejszy ból niż oglądać
Jej policzki we łzach
Pierwszy raz czy znów, piękny smak tych słów
Brak twych ust czas układać już
Te takty z nut
Kartki w ruch poszły znowu, cóż
Widocznie powód mam i nie mówie nikomu już
Że czuję strach kiedy świat stoi w miejscu
A ona cię prowadzi do tej
Bramy wyjściowej w swoim sercu
A nad nią napis EX i nie wracaj
Tak obiecuje sobie sama
Choć też potrafi wybaczać
Wiesz pierdol to Hucz
Albo włóż w to serce Huczu
Ale coraz ciężej wkładać kurwa
Coraz więcej uczuć
Jesteśmy ślepi, naiwni i niewierni
Dziwni, a razem z nami setki obietnic
Nie mówie ci siema dziś i nie ma nic
I trzeba żyć
I obiecuję sobie, że nie będę obiecywać nic
Nie chce Ci obiecać, że będe Twoim ideałem
Że skruszę tą skałe
Że dam Ci więcej niż dać chciałem
Jestem gówniarzem i przyszło mi tutaj szaleć
Między tymi szaleństwami boje się
Że na stałe zostanę
Lecą znów moje pięści o stół bo nie obiecam
Że nie liczy się dla mnie nic już
Po afterach u kogoś czasem zasypiam sam
I narzekam jak hipokryta na częsty brak snu
Tutaj każdy chce mówić, nie chcę już słuchać
Sam sobie w kwesti stabilności nie mogę ufać
Kolejne dobre rady w kąt odrzucam
Nie chce ci obiecać bo
Pewnie cię nie posłucham
Zawodze się na Tobie tak samo jak Ty na mnie
Może jestem indywidualistą przez co ranie
Z kolejną trudniej mi ufać
Przez pasmo złych chwil
Nie wiem czy się zmienie, nie obiecuje ci