Prosto Label, Firma - Kim jestem w swoich oczach tekst piosenki (lyrics)
[Prosto Label, Firma - Kim jestem w swoich oczach tekst piosenki lyrics]
Głos prawdziwej ulicy, Prosto
Kimś jestem, kto kimś jestem, kto
Firma! Kimś jestem, kto
F-IR-M-A
Kimś jestem, kto
Wie, o co chodzi, poznałem ulice
Kimś jestem, kto
Wie, skąd pochodzi, nie chce być na szczycie
Kimś jestem, kto
Potrafi kochać nienawidzić życie
Dawno wracam stamtąd, gdzie ty
Dopiero idziesz
Jestem tym kimś, kto wierzy w to
Że ma czas, by zmienić coś, by zmienić coś
Jestem tym kimś, kto chce podążać prosto
Bo do tej pory w moim życiu ostro
Jestem tym kimś, kto ma zasady
Nimi się kieruję, jestem gitem, rozumiesz?
Jestem tym kimś, kto pieniądze ma za nic
Bo nie dają szczęścia, lecz mogą mnie zabić
Jestem tym kimś
Kto ukochanych dwoje ludzi stracił
RIP dla mojej babci
Jestem tym kimś, kto zawiódł wielu
Zawsze w mej pamięci, wybacz przyjacielu
Jestem tym kimś, kto chciał być zły
Kurwa, siedzi to we mnie do tej pory
Więc spójrz w moje oczy, one odbiciem duszy
Umiesz z nich czytać, słuchać nie musisz
Ja nie jestem artystą, jestem rzeźnikiem
Żyję na ulicy
Od lat nagrywam hardcore'owy rap
Czy jestem tego fanatykiem? Tak!
Tak sądzę, muzyką ludzi łączę
Z jednej strony brawa, z drugiej listy gończe
W moich oczach pozostaję sobą i
Czuję się z tym dobrze jestem człowiekiem
Nie zawsze postępuję mądrze
Ulica jest wzorcem
Po niej stąpam, po niej błądzę
Ona mnie ukrywa i płaci pieniądze
Weź mnie nie naśladuj
Jak chcesz być na wolce
Pamiętaj – pieniądze to nie wszystko
Droższe od pieniędzy domowe ognisko
Zrozumiesz to jak stracisz wszystko
Taka prawda
Modlisz się do Boga, a udajesz diabła
Jestem tu od dawna, widzę wszystko
Jestem kowalem swego losu
Mogę robić wszystko
Mam na życie sposób, ja walczę
Nie unikam ciosów
Z kurwami nie tańczę, rozumisz?
Z kurwami nie tańczę, Firma kimś jestem, kto
Wie, o co chodzi, poznałem ulice
Kimś jestem, kto
Wie, skąd pochodzi, nie chce być na szczycie
Kimś jestem, kto
Potrafi kochać nienawidzić życie
Dawno wracam stamtąd, gdzie ty
Dopiero idziesz
Kim jesteś dla innych
A kim w swoich marzeniach?
Jak ewoluujesz? Jak się ciągle zmieniasz?
A może to inercja i zgubiona wena
Życie kiepsko mija, kiedy zła samoocena
Nie szanujesz swej istoty
Dostaniesz od otoczenia
Brak respektu, szacunku
Życzliwego podchodzenia
Niezdrowe klimaty to wkręcanie sobie fazy
Chore projekcje w tej jaźni obrazy
Zreformowane wizje twojej postaci
Realne podejście charakter bogaci
Niejeden sen straci, gdy spogląda w lustro
Skrzywdzonych przez naturę osób jest mnóstwo
Nie musisz być jak bóstwo
Nieważna jest okładka
Ale autorefleksja tak samo jak ta gadka
Czy mierzysz realnie siły na zamiary?
Czy leżysz łukiem i nie boisz się kary?
Na co jesteś za młody, a na co za stary
Twój milion nic niewarty, czy może to dolary?
Twoje myśli to spokój, a może to koszmary?
Przeciwko kurestwu i chcę uniknąć kary
Że z ulicy zarobek, to od razu nieuczciwy?
Tu wszystko elegancko i naprawdę nie na niby
Ale patrzę dookoła
Coraz częściej widzę marność
Jak szerokość łokci podnosi czyjąś wartość
Wśród tych, co jeszcze nie zrozumieli
Że w dupie byli i gówno widzieli
Bo gangsterski film nie jest tu nowością
Niejeden się rozjebie
Żeby cieszyć się wolnością
Sam siebie oceniaj i lepiej ze skromnością
A prawdziwych wartości broń z zawziętością
Kim jesteś dla siebie z dalszej perspektywy?
Czy jesteś jeszcze biedny
Czy na dnie złota żyły?
Idziesz prosto do przodu
Czy dajesz wiarę mi tą
I czy sam do siebie podbiłbyś z witą
Kimś jestem, kto
Wie, o co chodzi, poznałem ulice
Kimś jestem, kto
Wie, skąd pochodzi, nie chce być na szczycie
Kimś jestem, kto
Potrafi kochać nienawidzić życie
Dawno wracam stamtąd, gdzie ty
Dopiero idziesz
Prosto firma, Firma, Firma!
Kaczy, Proceder, to je-, to jest to
Jesteśmy z wami, cały czas, słuchajcie
Tak, właśnie tak f-IR-M-A daje wam znak
A jak!