Prosto Label, Parzel, HuczuHucz, Kaen - Miasto o świcie tekst piosenki (lyrics)
Kaen [Dawid Starejki]
[Prosto Label, Parzel, HuczuHucz, Kaen - Miasto o świcie tekst piosenki lyrics]
Pod stopami mam Śródmieście
Zgredzik się wiezie, z dupami jak Hugh Hefner
Mercedes błyszczy, prowadzi ta duma peleton
Małolat płacze bo mu ktoś zajumał telefon
Na skwerku chłopaki się bawią, melanż ma smak
Dzieciaki z okna pozdrawiają
Panią mela wpadła
Cele na grubo szmata przerobiła
W klubie go-go
Ona przelicza rurki, on nadal czuje slow mo
Zmęczeni ludzie życiem wyglądają
Niczym zombie
Wiele tego bólu popękany widzi chodnik
Widziały wiele mury, wiele zobaczą jeszcze
Ktoś właśnie stracił wszystko
A ktoś wygraną niesie matka się dowiaduje
Że jej syn od ostrza odszedł
Po drugiej stronie miasta
Chłopak został ojcem
Trzymam kciuki za to byś
Był niesiony victorią
To zapach tego miasta, wypełniony historią
Noce bezsenne, kończę nad ranem
Powrót o świcie, zamykają mi się oczy same
Widzę to dopiero teraz, budzi się moje miasto
Nie daje mi zasnąć
Znam je jak kieszeń własną
Jest piętnaście po piątej
I właśnie przemierzam te ulice
Które znam nazbyt dobrze
Po Świętojańskiej o tej porze
Zero tłumu i tak zawsze lubię
Być ten krok przed nimi, wyżej, dalej
W końcu niebo to nie limit wcale
Gdzie jest mój zegarek
Znów został u tej jednej z panien
Pardon, mogłem go nie zostawiać bo
To czas by się ogarnąć
Wstaje słońce, daje kopa mi dalej
Unosząc się stale ponad blokami
Też je kocham i
Ale nie zobaczysz w moich oczach nic
Wypowiedziane słowa nie wycofam ich
Nie jestem jak każdy
Gdyby ludzka głupota podniecała
Cały czas miałbym orgazmy
Pijacki bełkot, pieprzyć senny luz
Czekam nietrzeźwo na pierwszy dzienny bus
Mam w głowie film, gdy czuję ten zapach
Wspomnienia, związane z ulicami mego miasta
To stygnący nocą po upalnym dniu asfalt
I cały świat dzieciaka tu kolejnego lata
Który to już raz o tej porze do domu wracam
Setny raz jak wtedy, nie łapię taksówkarza
Z buta i wrzucam rap
A w mowie wciąż bal mam style
Czerwona kula słońca na tym
Nie wydaje mi się by mi coś dosypał barman
Chociaż moja wizja teraz
Jest wyjątkowo realna
A pamiętam nieraz, o tej porze całą bandą
Jakiś after, z nowo poznaną koleżanką
Mijam mieszkania w których były te domówki
Po tym mijam typów co z gwinta walą krupnik
Nie oglądam się za siebie
Ważne co jest dzisiaj
I o to dbam by nie wypisał się pisak