Przemysław Gintrowski, Zbigniew Łapiński, Jacek Kaczmarski - Syn marnotrawny tekst piosenki (lyrics)
[Przemysław Gintrowski, Zbigniew Łapiński, Jacek Kaczmarski - Syn marnotrawny tekst piosenki lyrics]
Wokół wszyscy na wyścigi się bogacą
Są i tacy, którym płacą nie wiem za co
Ale cieszą się szacunkiem i urzędem
Bo czas możliwości wszelakich
Ostatnio nam nastał
Mogę włóczyć się i żyć z czego popadnie
Mogę okraść kantor, kościół czy przekupkę
Żyć z nierządu albo doić chętną wdówkę
Paradować syty i ubrany ładnie – a chyłkiem
Jak złodziej o zmroku wymykam się z miasta
Mogłem uczyć się na księdza lub piekarza
(Duch i ciało zawsze potrzebują strawy)
Na wojaka mogłem iść i zażyć sławy
Co wynosi i przyciąga – bo przeraża
A młodość to ponoć przygoda
A wojsko to szkoła
Mogłem włączyć się do bandy rzezimieszków
Niepodzielnie rządzić lasem lub rozstajem
Zostać mnichem i dalekie zwiedzać kraje
Rozgrzeszając niespokojne dusze z grzeszków
A chyłkiem przez życie przemykam i drżę
Gdy ktoś woła
Jestem młody, jestem nikim – będę nikim
Na gościńcach zdarłem buty i kapotę
Nie obchodzi mnie co będzie ze mną potem
Tylko chciałbym gdzieś odpocząć od paniki
Co goni mnie z miejsca na
Miejsce o głodzie i chłodzie
Ludzie, których widzę – stoją do mnie tyłem:
Ten pod bramą leje, ów na pannę czeka
Nawet pies znajomy na mój widok szczeka
Sam się z życia nader sprawnie obrobiłem
Więc chyłkiem powracam do domu o
Zmroku – jak złodziej
Jakaś ciepła mnie otacza cisza wokół
Padam z nóg i czuję ręce na ramionach
Do nóg czyichś schylam głowę, jak pod topór
Moje stopy poranione świecą w mroku
Lecz panika – nie wiem skąd wiem
– jest już dla mnie skończona